poniedziałek, 18 listopada 2013

Zabawy z Helkowej głowy.

Lubicie obserwować bawiące się dziecko? Obserwować, nie wtrącać swoich durnych dorosłych uwag. Jeśli nie wtrącamy się do dziecięcych spraw mamy szansę poznać inny świat. Taka nieskrępowana konwenansami wyobraźnia jest zachwycająca. Kiedyś przez trzy dni Helka woziła w swoim malutkim różowym wózeczku...koparko-ładowarkę. Karmiła ją butelką, okrywała kocykiem, troszczyła się. Jasne, mogłabym jej wmawiać,że koparko-ładowarki nie zasługują na miłość i troskę, ale z natury jestem tolerancyjna, więc nie ingerowałam. Uwielbiam  podglądać ten magiczny świat kreowany przez dwuletni rozumek. Zazwyczaj jestem oczarowana. Niekiedy jednak, zaczynam się niepokoić...
W lalczanym domku Helki mieszka rodzina dysfunkcyjna.  Samotna matka, nieokreślonej płci potomek zwany "didusiem", trzy koty, mysz, pies. Matka spędza całe dnie siedząc w fotelu na ganku. Prawdopodobnie pije. Jest otępiała i mało ruchliwa. Poza przygotowywaniem porannej porcji "leka" nie interesuje się dzieciakiem. Mały zwykle tarza się po podłodze do spółki ze zwierzętami, albo ogląda telewizję. W domu notorycznie odbywają się balangi i orgie. Wpada Kubuś Puchatek z całą stumilowolasową hałastrą, poniacze, pirat Jake, słoń z duplo, pierdoły z kinder jajek i wiele innych. Robią potworny bajzel. Pakują się trójkami do łózka i do wanny, każdy całuje się z każdym. Oglądam te Helkowe zabawy z lekkim niepokojem. No bo skąd ona bierze takie wzorce? Któregoś dnia próbowałam jej dokupić ojca do zestawu ale wyobraźcie sobie, że nie mieli. To znaczy mieli- ale z pakietem. Za jakieś 80 ziko minimum. A mnie chodziło tylko o jedną figurkę! No więc ojca brak. Jak w prawdziwym życiu, porządnych facetów jak na lekarstwo. Jest za to dużo miłości fizycznej. Ciągle słyszę tylko: buzi daj Kubujowi, buzi kutykowi! W prawdziwym życiu też słyszymy takie propozycje. O ile  to : mama buzi tatowi-jest nieźle. Gorzej, jak wymyśla pary w stylu: tata buzi jujkowi ( wujkowi)- albo : mama buzi Kalilowi ( Kalil tworzy zestaw z moją siostrą, zatem  jest to dość niezręczna sytuacja). Taka uczuciowa dziewczyna! Podobnie jest z wyznaniami miłosnymi. W domku dla lalek pada ich średnio 3 na minutę. W domu Raków również. Niepokoi mnie tylko fakt, że moje dziecko z podobnym przejęciem wyznaje uczucia mamie, tacie, bidonowi na mleko albo swoim bamboszkom. W małym drewnianym domku występuje również przemoc. Tak wnioskuję. Wielokrotnie słyszałam piskliwy modulowany głosik wzywający pomocy. Brzmi to mniej więcej: kukunku, pomocyyyyy! W prawdziwym życiu słyszę to jakieś czterysta razy w ciągu dnia. Klocki nie chcą się ułożyć po myśli konstruktorki? KUKUNKU ,POMOCYYY! Grzywka włazi w oczy? KUKUNKU, POMOCYYY! Paluchy przycięły się szufladą? KUKUNKU, POMOCYYY! Zupa nie smakuje.... A ściany cienkie. Nie zdziwię się, jeśli na to wołanie zareagują kiedyś sąsiedzi do spółki z opieką społeczną. No i ostatnia sprawa. Jak już wspomniałam mieszkańcami domku są min. trzy koty i mysz. Bawią się i całują. Patrze na to i nie wiem co czynić. Nie jestem zwolenniczką słodzenia i okłamywania dzieci. Lajf is w końcu brutal, no nie? Z drugiej strony jest jeszcze mała, po co ma wiedzieć, że miłe kotki duszą i gryzą słodkie myszki? Dam jej jeszcze z pół roku. A potem zacznę edukację od Toma i Jerrego.

5 komentarzy:

  1. o i mnie zabawy Małej czasem przerażają...nawet nie chce o tym myśleć co słyszę i widzę, bo włos mi się na nodze jeży. Ale dyskutujemy, rzeczowo żeby sytuację zmienić:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. oooo, przypomniałaś mi straszną rzecz- o opętaniu! Napiszę o tym kiedyś:)

      Usuń
  2. Padłam... Przypomniało mi się jak dawno temu nagrałam na zwykła kasetę magnetofonową jak moja młodsza o 11 lat siostra bawiła się tzw. pituchami. Dalej czekam na odpowiedni czas i porę żeby zaszantażować już prawie 18letnią nastolatkę ;)
    A tak na poważnie to podziwiam dzieci za to że ich zabawy są proste jak ich myślenie, niema tam domysłów i podtekstów. O ile świt byłby prostszy... a może i bardziej pogięty jakby dorośli tak myśleli?

    OdpowiedzUsuń
  3. Moja 20 miesięczna słodka księżniczka dostała na Mikołaja niewielki zestaw JDLT pt. farma. W skład zestawu wchodzi pasterka, owca, kura, piesek, krowa, banany??, kwiatek i ze 4 klocki. Moje niewinne dziecię ucieszyło się niezmiernie a ja zachwycona wyobrażałam sobie jak będziemy razem budować domek dla pasterki, zagrodę dla zwierzątek, jak będziemy wyprowadzać zwierzątka na pastwisko itd. Moje wyobrażenia trafił szlag jak zobaczyłam pasterkę leżącą bezbronnie na podłodze i moją słodką królewnę dziugającą owcą w stronę pasterki i wydającą z siebie gardłowe, przerażające "baaaa,baaaa". Pytam spokojnie co ta owieczka robi? Mój aniołek odpowiada: "Gyyś" (gryzie)
    ... to tak apropo zabaw :)

    OdpowiedzUsuń