A teraz porzucimy ten rodzaj narracji (
Fajbusiewiczowej) na rzecz osobistej, mamoRakowej i histerycznej -
adekwatnej do sytuacji. Calutkie schody, drzwi wejściowe, suszarka z
praniem i barierka pokryte były białym pyłem. Na pierwszy rzut oka matka
wiedziała co to takiego, jednak w głębi serca tliła się słaba nadzieja:
cukier puder, albo chociaż wapno gaszone! Test organoleptyczny ( tak,
lizałam schody) nie pozostawił złudzeń. Mąka. Pszenna. Typ 550. Jedna z
najgorszych substancji na Ziemi! Dlaczego? Cofnijmy się o kilkanaście
miesięcy wstecz.... Dziewięciomięsięczna Helka dostaje w ramach
wprowadzania glutenu do diety łyżeczkę kaszki pszennej. W ciągu kilku
minut puchnie jej twarz, uszy i szyja, całe ciało wygląda, jakby ktoś
okładał je pokrzywą. Kolejne kilkanaście godzin spędza podłączona do
kroplówki ze sterydami. Trzy dni na oddziale ratunkowym + kolejne trzy
na alergologicznym w ramach testów. Strzykawa z adrenaliną jako
niezbędne wyposażenie torby z pieluchami, oraz wieczny strach jako
dodatek specjalny dla rodziców. Innym razem trafiła nam się
zanieczyszczona skrobia, tudzież reakcja alergiczna krzyżowa. Rezultat?
Przelewające się przez ręce dziecko, duszący kaszel i świszczący oddech.
I skóra jakby przypalana żelazkiem. Kolejna kuracja sterydowa, plus
inhalacje i jeszcze większy strach! Nie dziwcie się zatem, że złowrogi
gluten stał się dla nas synonimem największego niebezpieczeństwa. Jednym
z najgorszych koszmarów, jakie mogłam sobie wyobrazić, było zawsze to,
że ktoś, gdzieś rozsypie mąkę pszenną a Hela znajdzie się w chmurze
niebezpiecznego mącznego pyłu. Jestem znerwicowana, boję się ciastek,
bułek i wszelkiego pieczywa. Wyrzucam z domu wszystko, co mogłoby się
pokruszyć, prawie nie jem chleba, etykiety produktów stały się moją
obsesją, wydzwaniam do producentów żywności, jeśli etykiety są niejasne
lub wzbudzają podejrzenia. I takiemu człowiekowi jak ja (!), trafia się taki
psikus! Mogli od razu cyjanek mi tam rozsypać! Nagimnastykowaliśmy się,
żeby bezpiecznie wnieść Helkę do domu. Owiniętą kocem, zanim zaczniemy
sprzątać. Strach zamiatać- bo pył się unosi i osiada wszędzie, strach na
mokro- bo jak zrobi się kluch i wlezie w drewniane schody, to w życiu
nie doczyścimy. Godzina po 22 a Rak lata na miotle po schodach . Psioczy:
Halołin-Sralołin! Ja im dam cukierki! Zasieki pod prądem i dobermana!
Gnojki wredne!
Matka na kolanach
czyści podłogę - coś mogło zostać wniesione na butach. Suszarka na
bieliznę czyszczona szczotką w wannie, pranie Helki nastawione. Nie wiem
ile razy to wypraliśmy, ale księżniczki z piżamek zlazły! Kiedy
sytuacja została opanowana, wpadliśmy w nieco nerwowe rozbawienie.
Naszły nas refleksje typu: nie jesteśmy jednak normalną rodziną, albo:
kurde, to tylko mąką. A najciekawsze jest to, że nam się ten psikus nie
należał. Mieliśmy przygotowany cały worek cukierków- po prostu za późno
wróciliśmy do domu.
Psiku zabawny i dla większości ludzi nieszkodliwy :) Ale w Waszym przypadku faktycznie przechlapane...
OdpowiedzUsuńWspółczuję tego uczulenia...
To było najgorsze, co mogli mi tam rozsypać! Wolałabym skrobać farbę z szyb:) Mąka, to w naszym domu trucizna! Gdybyś widziała naszą reakcję ( nie wiedząc o przyczynie), prawdopodobnie zadzwoniłabyś po pogotowie psychiatryczne:)
UsuńTo był ewidentny zamach. Jak hela zostanie prezydentem,wystarczy podarować jej gniotka(balon wypełniony mąką,taka niewinna zabawka). A na drugi raz pamiętajcie ,kto późno przychodzi ten sam sobie szkodzi;-)
OdpowiedzUsuńI tylko dlatego nie zostanie prezydentem!:)
Usuńale to w środku w domu Ci ktoś rozsypał? :/
OdpowiedzUsuńNie. W obejściu. Dzieci zadzwoniły, cuksów nie było, więc spłatali psikusa. Obficie obsypali obejście mąką. Byłam PRZERAŻONA. Ale ja już doszłam do takiej nerwicy, że dostaje ataku paniki na widok napisu na torebce.
UsuńMatko... Ja bym zawału dostała... Nawet komuś nie przyszłoby na myśl że zwykłą mąką można zrobić komuś krzywdę :/ Nasze Steff ma uczulenie na E110... Prawdopodobnie... Więc obsesyjne czytanie etykiet będzie moją codzienną lekturą :/
OdpowiedzUsuńHmmm. Przy tym chyba trzeba uważać na salicylany. Ja jestem na nie uczulona i kazali mi się wystrzegać żółcieni:)
OdpowiedzUsuńhmmm.. Mąką miałam obsypane drzwi w tym roku. Ale z 4 lata temu miałam umazane pianką do golenia a klamkę pastą do zębów. Dzieci to jednak mają fantazję :D
OdpowiedzUsuńJezu ale się wkręciłam w tą opowieść!
OdpowiedzUsuń