sobota, 2 listopada 2013

Halloweenowy koszmar Raków...część II

A teraz porzucimy ten rodzaj narracji ( Fajbusiewiczowej) na rzecz osobistej, mamoRakowej i histerycznej - adekwatnej do sytuacji. Calutkie schody, drzwi wejściowe, suszarka z praniem i barierka pokryte były białym pyłem. Na pierwszy rzut oka matka wiedziała co to takiego, jednak w głębi serca tliła się słaba nadzieja: cukier puder, albo chociaż wapno gaszone! Test organoleptyczny ( tak, lizałam schody) nie pozostawił złudzeń. Mąka. Pszenna. Typ 550. Jedna z najgorszych substancji na Ziemi! Dlaczego? Cofnijmy się o kilkanaście miesięcy wstecz.... Dziewięciomięsięczna Helka dostaje w ramach wprowadzania glutenu do diety łyżeczkę kaszki pszennej. W ciągu kilku minut puchnie jej twarz, uszy i szyja, całe ciało wygląda, jakby ktoś okładał je pokrzywą. Kolejne kilkanaście godzin spędza podłączona do kroplówki ze sterydami. Trzy dni na oddziale ratunkowym + kolejne trzy na alergologicznym w ramach testów. Strzykawa z adrenaliną jako niezbędne wyposażenie torby z pieluchami, oraz wieczny strach jako dodatek specjalny dla rodziców. Innym razem trafiła nam się zanieczyszczona skrobia, tudzież reakcja alergiczna krzyżowa. Rezultat? Przelewające się przez ręce dziecko, duszący kaszel i świszczący oddech. I skóra jakby przypalana żelazkiem. Kolejna kuracja sterydowa, plus inhalacje i jeszcze większy strach! Nie dziwcie się zatem, że złowrogi gluten stał się dla nas synonimem największego niebezpieczeństwa. Jednym z najgorszych koszmarów, jakie mogłam sobie wyobrazić, było zawsze to, że ktoś, gdzieś rozsypie mąkę pszenną a Hela znajdzie się w chmurze niebezpiecznego mącznego pyłu. Jestem znerwicowana, boję się ciastek, bułek i wszelkiego pieczywa. Wyrzucam z domu wszystko, co mogłoby się pokruszyć, prawie nie jem chleba, etykiety produktów stały się moją obsesją, wydzwaniam do producentów żywności, jeśli etykiety są niejasne lub wzbudzają podejrzenia. I takiemu człowiekowi jak ja (!), trafia się taki psikus! Mogli od razu cyjanek mi tam rozsypać! Nagimnastykowaliśmy się, żeby bezpiecznie wnieść Helkę do domu. Owiniętą kocem, zanim zaczniemy sprzątać. Strach zamiatać- bo pył się unosi i osiada wszędzie, strach na mokro- bo jak zrobi się kluch i wlezie w drewniane schody, to w życiu nie doczyścimy. Godzina po 22 a Rak lata na miotle po schodach . Psioczy: Halołin-Sralołin! Ja im dam cukierki! Zasieki pod prądem i dobermana! Gnojki wredne!
Matka na kolanach czyści podłogę - coś mogło zostać wniesione na butach. Suszarka na bieliznę czyszczona szczotką w wannie, pranie Helki nastawione. Nie wiem ile razy to wypraliśmy, ale księżniczki z piżamek zlazły! Kiedy sytuacja została opanowana, wpadliśmy w nieco nerwowe rozbawienie. Naszły nas refleksje typu: nie jesteśmy jednak normalną rodziną, albo: kurde, to tylko mąką. A najciekawsze jest to, że nam się ten psikus nie należał. Mieliśmy przygotowany cały worek cukierków- po prostu za późno wróciliśmy do domu.

10 komentarzy:

  1. Psiku zabawny i dla większości ludzi nieszkodliwy :) Ale w Waszym przypadku faktycznie przechlapane...
    Współczuję tego uczulenia...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To było najgorsze, co mogli mi tam rozsypać! Wolałabym skrobać farbę z szyb:) Mąka, to w naszym domu trucizna! Gdybyś widziała naszą reakcję ( nie wiedząc o przyczynie), prawdopodobnie zadzwoniłabyś po pogotowie psychiatryczne:)

      Usuń
  2. To był ewidentny zamach. Jak hela zostanie prezydentem,wystarczy podarować jej gniotka(balon wypełniony mąką,taka niewinna zabawka). A na drugi raz pamiętajcie ,kto późno przychodzi ten sam sobie szkodzi;-)

    OdpowiedzUsuń
  3. ale to w środku w domu Ci ktoś rozsypał? :/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie. W obejściu. Dzieci zadzwoniły, cuksów nie było, więc spłatali psikusa. Obficie obsypali obejście mąką. Byłam PRZERAŻONA. Ale ja już doszłam do takiej nerwicy, że dostaje ataku paniki na widok napisu na torebce.

      Usuń
  4. Matko... Ja bym zawału dostała... Nawet komuś nie przyszłoby na myśl że zwykłą mąką można zrobić komuś krzywdę :/ Nasze Steff ma uczulenie na E110... Prawdopodobnie... Więc obsesyjne czytanie etykiet będzie moją codzienną lekturą :/

    OdpowiedzUsuń
  5. Hmmm. Przy tym chyba trzeba uważać na salicylany. Ja jestem na nie uczulona i kazali mi się wystrzegać żółcieni:)

    OdpowiedzUsuń
  6. hmmm.. Mąką miałam obsypane drzwi w tym roku. Ale z 4 lata temu miałam umazane pianką do golenia a klamkę pastą do zębów. Dzieci to jednak mają fantazję :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Jezu ale się wkręciłam w tą opowieść!

    OdpowiedzUsuń