Takie tam blogerskie porachunki. 7 nieznanych powszechnie faktów z życia Raczycy.
Wciągnięta do zabawy przez Mamaronię wyznaję:
1. Za każdym razem kiedy zmywam, śpiewam Time to Say Goodbye. Właściwie to wyję.
2. Nałogowo wącham stopy Helki mimo, że ma ona już ponad dwa lata. Obawiam się, że nie przestanę nawet ja pójdzie do szkoły. Będę wpadała na długiej przerwie, żeby się zaciągnąć.
3. W moim domu nigdy nie ma słodyczy, ale nie dlatego, że ich nie kupuję. Zjadam od ręki. Każdą ilość. Kiedyś zjadłam na raz dwie tabliczki czekolady mimo, że już w połowie pierwszej rozbolał mnie brzuch. Wiem, jestem prosiakiem.
4. Obieram parówki z folii...zębami. Jeśli będziecie kiedyś u mnie na śniadaniu, nie jedzcie parówek-to trochę obrzydliwe.
5. Nigdzie nie zapisuję żadnych pomysłów. Najwięcej przychodzi mi do głowy tuż przed snem. Rano niczego nie pamiętam i obiecuję sobie, że następnym razem zapiszę. Następnym razem też nie zapisuję.
6. Kiedyś przepracowałam półtora miesiąca w wytwórni...papieru toaletowego. Możliwe, że podcierałeś/łaś się rolką mojej produkcji!
7. Mam pozwolenie na broń...
Ufff, starczyło tych względnie normalnych dziwactw, dzięki czemu nie muszę przyznawać się do gorszych.
A bałam się, że ktoś się dowie, iż lubię wyskakiwać z ukrycia, sprzedawać Rakowi cios karate i uciekać do łazienki, żeby mnie nie złapał...
Puszczam to dalej:)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz