poniedziałek, 30 grudnia 2013

Rachunek sumienia.

Kolejny rok przeminął niepostrzeżenie. W mgnieniu oka, można by rzec. Czy to dużo? Kiedy patrzę na siebie myślę, że nie. Kiedy patrzę na Helkę, zdaje mi się, że to minęły lata świetlne. Na początku tego roku po domu biegał mi dzidziuś, dzisiaj mam małą pyskatą panienkę.
 Ten rok przyniósł w naszym życiu stabilizację i względny spokój. Nie było tułaczki po szpitalach, pokonaliśmy niektóre trudności. Końcówka okazała się wirażem. Ostrym i niebezpiecznych, ale ciiiii. Za tym zakrętem widać prostą drogę. Byleby nie wypaść z toru. O tym za jakiś czas, jak już nabiorę dystansu, jak już wszystko się wyjaśni.  A póki co, podsumujmy:

-schudłam 10 kilo, przytyłam 4, więc bilans jest na minusie (w tym wypadku na plusie).
-rozpoczęłam i zakończę ten rok z tym samym mężem, co w dzisiejszych czasach wcale nie jest taką oczywistością. Mało tego, nadal uważam go za egzemplarz najlepszy z możliwych ( mimo wszystko),
-dziecko (sztuk 1). Piękne i mądre. W zasadzie- coraz piękniejsze i coraz mądrzejsze.
-blog (sztuk 2), w tym jeden zupełnie osobisty i autorski.
-ani razu nie doprowadziłam do stanu upodlenia alkoholowego ( w tym wypadku nie powinno się mówić hop, bo to jeszcze da się nadrobić, ale zaryzykuję).
-wygrane w konkursach:
klocki x2
rower,
płyty x 5
książka 
koszulka, 
czapka, 
figurki x3
plakaty x2
kosmetyki x3
koparka
więcej nie pamiętam.

- do pełnej kolekcji kucyków brakuje mi Twilight, Rarity, Apple Jack i Flutter Shy. No i Spike'a, ale jego można kupić tylko z balonem. Mam za to dwa Pinkie Pie. W sensie Helka ma... tak wmawiam innym.
- urojonych ciąż było w tym roku więcej, niż w poprzednim. Bardziej się bałam. Ostatnia dopadła mnie kilka dni przed świętami, ale okazała się tylko jakąś łagodną grypą żołądkową.

Ot, chyba wszystko. Jeśli mi się coś przypomni, dopiszę. Mam jeszcze chwilę, zanim zamknę wszystkie tegoroczne sprawy.

Ps. Niech wierzyciele nawet nie liczą na oddanie długów! Z tym się nie wyrobię z całą pewnością;


6 komentarzy:

  1. Też muszę sobie takie bilansik strzelić :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Witaj,
    przeczytałam twój blog od deski do deski (wychodzi na to ze czasowa jestem) jak dobrą książkę. Wolę twoją pisaninę od filmów w tv na co wkurza się mój mąż bo co wieczór próbuje mnie przekonać do seansu filmowego. Bilans fantastyczny pomysł, też o takim pomyślę :) Zapraszam do mnie choć dopiero zaczynam i na pewno nie będzie to tak fantastyczny blog jak Twój. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O rany! Nie jestem dobra w przyjmowaniu komplementów. Mam czerwone placki na gębię! Przez Ciebie:) Dzięki. Będę zaglądać z pewnością!

      Usuń
  3. Niezłe podsumowanie :) ważne że w sumie wszystko na plus :)

    OdpowiedzUsuń
  4. kochana,a ja myślałam,ze moje podsumowanie powala: urojone ciąże ;)

    OdpowiedzUsuń