wtorek, 10 grudnia 2013

O matce k..wie.

Doigrałam się!  Potrafię od czasu do czasu puścić wiąchę. W stanie najwyższego wzburzenia. Ostatnimi czasy mąż robi wszystko, aby ów stan pielęgnować i rozbudzać na nowo. Możliwe, że coś jest w powietrzu, bo z obserwacji wynika, że nie tylko mój zrobił się taki wkurzający. Oczywiście, nie od dziś wiadomo, że kłótnie i niesnaski rodziców odbijają się na dziecku. Na moim odbiła się ostatnia półszeptana wymiana zdań. Bolesne to, bo wiem, że odbicie ...jest moje.
-Mamo, kuwa mać to je miś! -wykrzyknęła Helka radośnie, machając mi przed nosem pluszowym niedźwiadkiem.
Rak, nieco mniej radośnie, za to ze złośliwą satysfakcją wykrzyknął:
-Gratuluję!
Matka Rak jak przystało na dorosłą kobietę i odpowiedzialną matkę wykrzyknęła szczerze zdziwiona:
-To nie ode mnie! Ja tak nie mówię!
Możliwe, że to drobne kłamstewko przeszłoby i można by z czystym sumieniem złożyć winę za niecenzuralne słownictwo Heleny na sąsiada, gdyby nie fakt, że pierwsza matka lekkich obyczajów padła z moich ust jakieś pięć sekund przed helkowym bluzgiem. I Rak przy tym był. To się nazywa inteligentne kłamstwo:/

6 komentarzy:

  1. oj tam oj tam;p
    inteligentne a jak;p
    dzieci tak szybko łapią, że szok...znam to z autopsji i niekoniecznie o lekkich obyczajach;p

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja wiem, ale lepiej bym się czuła, gdyby załapała to od sąsiada, nie ode mnie:)

      Usuń
  2. Już się boję jak maluchy zaczną mówić, no bo cóż. .jak wiemy faceci potrafią atmosferę podgrzać ;-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja ostatnio łapę się na tym, że jak chcę dać upust swojemu niezadowoleniu to tylko ruszam ustami:) Już nie raz moje dziecko podchwyciło nowe słowa, co wychodziło w nietypowych sytuacjach (podczas wizyty u znajomych, w sklepie).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja zazwyczaj też, ale czasem nie daję rady. Boję się nadchodzących świąt.
      -Mamo, kuwa mać, to je choinka-nie brzmi dobrze;/

      Usuń