Matka Rak popełniła tekst na stronę SoS rodzice. Się czepnęła znanej marki- nieprzypadkowo. Umieszczony w dziale 'kontrowersyjnie" (co wiele mówi o jego charakterze) tekst, stawia pytanie o edukacyjne walory zabawek, które praktycznie nie podlegają ocenie, powszechnie uznaje się bowiem, że wszystko co wypuszcza FP jest świetne. Owszem, marka ma w swoim asortymencie niezłe zabawki, ponadto wszystkie są naprawdę solidne, ale mam do wielu sporo zastrzeżeń. Wmawianie rodzicom, że gadająco-świecąco-pierdzące uśmiechnięte potworki to jest EDUKACJA chyba nie do końca jest prawdą. A zresztą, to nie istotne. Można się przecież nie zgodzić. Ba! Dobrze jak ktoś się nie zgadza! Argumenty, kontrargumenty, nie zgadzam się ponieważ...., mam inne odczucia....., nie spotkałam się z .... . To fajne, podyskutować, wymienić się opiniami, doświadczeniami itd. Okazuje się, że za dużo oczekiwałam. Dowiedziałam się bowiem, że jestem: dyletantką ( ano jestem, przecie, żem nie profesor!), pisząc tekst miałam okres ( nie miałam), jestem biedna i nie stać mnie na te zabawki ( tego chyba nie będę komentować), jestem zgorzkniała ( to ostatnie faktycznie mnie zraniło!) i nie wiem do czego służy dziecięcy sorter ( no wiem, ale ponad kilogramowa zabawka dla 6cio miesięczniaka nadal wydaje mi się chybionym pomysłem) . Widzicie? Poznałam ciemną stronę mocy! Do tej pory było miło. Oczywiście, to moja wina, się matka pcha na świecznik, to ma za swoje! Niemniej, dalej będzie się pchać i raczyć ludzkość swoją dyletancką mądrością! Dlaczego? Bo może! I lubi.
Brawo tak trzymaj ,najgarzej to być nijakim
OdpowiedzUsuń:) Już ja wysmaruje kolejny tekst! Kwestionowanie wszystkiego wpisane jest w moją naturę;)
Usuńkrytyka konstruktywna, jak najbardziej tak. Dno w takiej formie jak piszesz...to po prostu dno!
OdpowiedzUsuńMasz okres i jesteś biedna! Oto argumenty które wygrywają w każdej dyskusji. Bo ja po prostu nie wiem, co można na to odpowiedzieć:)
UsuńO nie zgodzę się... Najlepszym argumentem na brak argumentu jest " bo zazdrościsz...". Nie wszystko zabawka co zwie się zabawką ;) Steff ma kilka sztuk pseudo zabawek z FP, już kilka razy nie jedną walnęła się zdrowo w głowę przy próbie przyjrzenia im się bliżej. Ma bo ma, bo matka wygrzebała na ciuchu, ale w sklepie mocno bym się zastanowiła nad ich kupnem. No ale powiem szczerze że odważna kobita z Ciebie droga Raczyco. Zarzucić jakieś " ale" takiej marce to jak wejść do klatki z tygrysami. Popieram odwagę.
OdpowiedzUsuńJa nie jestem jakimś wrogiem zapiekłym, sama wydałam na to mnóstwo pieniędzy, żeby stwierdzić, że nie warto. Znaczna większość edukacyjnych zabawek fp dla maluchów, to ciężkie i nieporęczne klamoty. Wytrzymałe to fakt, ale po kiego grzyba mnie była śpiewająca piramidka to nie wiem. Helka też nie...;)
UsuńArtykuł był super, ale przeczytałam go za poźno. Moje 6-miesięczne dziecię pod choinką znalazło aż 5 zabawek tej firmy. Niektórych się boi(!). Sama kupiłam jej pilota z fp, bo uwielbiała się bawić zwykłym. I co?! Cegłowaty pilot nie mieści jej się w dłoni, ani w buzi! Szybko poszedł w odstawkę! Pozdrawiam! :-)
OdpowiedzUsuńJa też się nacięłam kilkakrotnie. Problem w tym, że zabawki FP wyglądają tak, jak my dorośli wyobrażamy sobie zabawkę idealną. A dzieciak? Woli O-ball a...;)
Usuń