Zżera mnie. Od kilku dni paskudne uczucie przewierca na wylot serce i duszę. Paląca, szczera i namiętna. Zazdrość. Zaraz, zaraz....wszystkim którym wyobraźnia podpowiada barwne i niemoralne wizje, proszeni są o postanie w przeciągu. Nie ma szparkich sekretarek, dawnych koleżanek, ani naprawiania kranu u sąsiadki. Jest smartfon. Nowiuśki i piękny. I nie mój! A zaczęło się kilka tygodni temu...
Rak siedzi przy komputerze. Zawzięcie klika w klawiaturę. Nagle odzywa się do mnie w te słowa:
-szybko, wymyśl dobry powód, dla którego powinienem zostać testerem smartfona!
-daj mi spokój, robię coś!
-ale weź, ty masz dobre pomysły, jesteś kreatywna i mądra! - Rak próbuje złamać mnie pochlebstwem.
-pomyślę.- tak, jestem łasa na pochlebstwa.
-teraz, mam czas tylko do dzisiaj!
-tak to nie działa, nie wyciągam sobie dobrych pomysłów z kapelusza ( użyłam nazwy innego "schowka", ale przecież nie będę publicznie używać słowa DUPA).
-proszę, ja nie wiem co mam napisać- mędzi dalej...
Dziesięć minut później:
-no weeeeeź, krótkie coś, może być wierszyk! Fraszka, limeryk, cokolwiek. Ja chcę tego smartfona!
-nie wiem! Nie umiem pomóc. I tak go nie dostaniesz! Jest tylu chętnych, że musiałbyś na rzęsach stanąć, albo pierdzielnąć sztukę w pięciu aktach! Zresztą, oni już pewnie mają swoich do tej zabawy, a to ogłoszenie to dla picu ( czyli, że ustawione-typowe wyjaśnienie, klęski w konkursach, którym pogardzam na co dzień, ale wtedy już mnie mocno zdenerwował).
-spróbuj chociaż....
-rzucę cię, jeśli nie dasz mi spokoju!
-DZIĘKI! Wiedziałem, że mi pomożesz! -krzyczy autentycznie ucieszony Rak. Zgłupiałam. On się nie zgrywa, tylko naprawdę cieszy. Postukał w klawisze i z dumą w głosie czyta dwuwersowy utwór w którym rymuje się ŻONA i SMARTFONA. Z tekstu wynika, że go porzucę, jeśli nie zostanie zwycięzcą konkursu. Wyjątkowo słabe dzieło ( choć znawcą poezji nie jestem).
-nie napiszesz tego! To beznadzieja! Durne. Myślisz, że desperatowi dadzą?
Zgadnijcie co przyniósł kurier kilka dni temu? Ano tak. Smartfona. Orendż jednak nie ustawia konkursów. I daje smartfony desperatom. A Rak? Jest w siódmym niebie. Ściąga durne aplikacje i cieszy się jak dzieciak. Matka Rak natomiast (choć mogłaby przysiąc, że jest ponad to, a nowoczesne technologie są dla gadżeciarzy) ma zakaz dotykania. Za to, że się śmiała i nie wierzyła. Nawet Helce pozwala rysować paluchem po ekranie!
warto być desperatem
OdpowiedzUsuń:) Chyba wezmę przykład!
UsuńCZyli że co "Ludzie, rzuci mnie żona,
OdpowiedzUsuńjeśli nie dostanę smartfona!"? :D
Nom. Tylko krócej, ale nie wiem, czy mi wolno pisać, bo się jeszcze konkurs nie skończył:)
UsuńTeż jestem ciekawa tego zwycięskiego dzieła ;) Ja bym na Twoim miejscu zażądała odsypu za prawa autorskie ;P
OdpowiedzUsuńNie chce mi dać się pobawić nawet! A Helce daje;/
UsuńA ja póki nie wygra dalej będę twierdzila,że wszystkie konkursy są ustawione:D
OdpowiedzUsuńNie są. Tak się wydaje ty, którzy nigdy nic nie wygrali i nigdy w nic nie grają:)
UsuńSama tak kiedyś mówiłam!
No proszę. Gratulacje! ;)
OdpowiedzUsuńTo dopiero pierwszy etap, zobaczymy jak pójdzie dalej:)
Usuń