sobota, 11 stycznia 2014

Ratunku!

Żądam równouprawnienia! Ja-matka jestem człowiekiem. Chcę być traktowana z należytym szacunkiem. Chcę, żeby jakaś organizacja wzięła się za walkę o respektowanie moich praw! Powstała masa poradników mówiących o tym, że dzieciak też ludź, że trza go szanować, wszystko mu tłumaczyć i takie tam. Ja uwierzyłam. Tłumaczę cierpliwie, odrzucam przemoc, staram się wysłuchać i zrozumieć. Czy ja nie zasługuję na to samo? Zasługuję, powiecie, ale skoro tak,  to się pytam, czemu ta mała Zgaga mnie nie traktuje poważnie?! Niech ona też mi tłumaczy, co i dlaczego robi. Niech ktoś wreszcie napisze poradnik, o tym jak należy traktować matkę! Trzeba chronić matki przed małymi terrorystami! Moja Maczeteros* próbuje mnie ostatnio doprowadzić do szaleństwa swoją niekonsekwencją, żywiołowością, niekonwencjonalnością i miłością. Głupieję, nie rozumiem i mam mętlik w głowie. Ale po kolei...
Jednego dnia okazuje się, że moja warzywolubna córka nagle staje się drapieżnikiem. Je wyłącznie kotlety. Trwa to ponad dwa tygodnie. Niezłomna matka i tak gotuje warzywka i próbuje nakarmić dzieciaka ( dla zdrowotności). Dzieciak gardzi- najbardziej marchewką. Kiedy w zupie trafia się marchewkowy rozgotowany kłaczek, dzieciak się DUSI! Czka, prycha, w końcu wypluwa sobie do talerza. Taki stan rzeczy  trwa dwa tygodnie. W końcu matka się poddaje. Zamiast zupy pełnej warzyw podaje pomidorówę z kukurydzianym makaronem. Helka zagląda w miseczkę i pyta:
-mamo, dzie je kekewka (marchewka)?
-??? Chcesz marchewkę?
-tak! Lubię!
Matka wyławia z gara marchewkę, wrzuca do miski. Helka pochłaia całą krzycząc:
-niam niam, is dylisys*!
Matka durnieje.
Innym przykłądem niekonsekwencji są konszachty z Bolkiem. Bolek to posokowiec bawarski. Mieszka u babci Gagi i dadka Tomasa. Kiedy Helka ma dobry humor, nazywa go swoim kolegą:
-kolego Bolku, koć goglądać bajkę! 
Obejmuje psisko za kark, przytula się doń, ewentualnie próbuje ujeżdżać. Bywa jednak, że w przypływie jakiegoś szaleństwa, córka postanawia...bać się panicznie kolegi Bolka. Wrzeszczy, wspina się na najbliżej stojącego członka rodziny, byle dalej od biednego psiny.To trwa tak długo, dopóki wydaje jej się zabawne. Potem znowu ciąga biedaka za uczy. Ogłupiałe stworzenie stara się unikać jej towarzystwa.
Podobnie traktuje matkę ( tyle, że ta z przyczyn oczywistych nie może jej unikać). Przychodzi się poprzytulać, lub wyznać miłość. To miłe. Gorzej, gdy postanawia, że nieświadoma niecnych zamiarów rodzicielka będzie jej partnerką w popisach akrobatycznych! Raczyca siedzi na kanapie. Helka wspina się na oparcie. Łazi w te i we wte delikatnie trącając matczyną makówkę. W pewnym momencie wskakuje zaskoczonej ofierze na gębę. Ze zwinnością kapucynki, zarzuca biednej kobiecie uda na ramiona, a jej dupsko ląduje  na  twarzy! Tyłem. Łobuz opiera ręce na matczynych kolanach i tym samym matka zostaje pokonana. Tkwi na niej wygięte pod dziwnym kątem dwanaście kilo czystej miłości. Strach się zerwać, żeby nie zrobić gnojkowi krzywdy. Z drugiej strony siedzieć tak nie można, bo to i szyja boli i oddychać ciężko z nosem przygniecionym przez zadek. W końcu rozbawiony dzieciak lituje się i złazi. W ramach przeprosin daje buziaki.Całuje oczy i brodę. Już prawie jej wierzę i wybaczam kiedu nagle małe usta otwierają się szeroko i  chaps! Za nos. Nie gryzie, obejmuje tylko i dmucha. Odrywam pijawkę i patrzę z niedowierzaniem na ubawioną twarzyczkę.
-co ty robisz?! Czy ty jesteś mądra?!
-nie! Jetem Kela!

Żądam ochrony!

*Los Macheteros- terroryści z Puerto Rico.
*It's delicious!- tak, to z Dory.

 

14 komentarzy:

  1. ha ha alem się ubawiła

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To tylko potwierdza starą prawdę: człowieka najbardziej cieszy cudze nieszczęście;)

      Usuń
  2. o tak. mam to samo. czuję się zastraszana i źle traktowana. o!

    OdpowiedzUsuń
  3. no i nie ma jak natłumaczyć się potworkowi, który "wszystko rozumie", po czym robi 100 raz to samo.... właśnie skończyłam wyparzać podłogę - tak wyparzać, bo mój maleńki słodki kotek (nie dziecko, kotek) latał po domu z przyklejoną do ogona kupą, a tu mój 3-letni synek woła sikuuuu i stoi na tej świeżej podłodze w kałuży moczu............aaaaaaaaaaaa. Agata Kozłowska

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahahaha! Ja na zwierzątko inne niż Helka się nie zdecyduję. Chyba, że interaktywne;)

      Usuń
  4. It's delicious - u nas z Peppy po angielsku ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U nas króluje Dora. Poliglotka nasza buduje przez to zdania w stylu:
      Mamo, open drzwi...;)

      Usuń
  5. No no... Parada atrakcji... Czyżby jakiś bunt? Co ja mam biedna powiedzieć gdy kłóci się ze mną 9mc Troll?!? Raczyco przyjdę po naukę cierpliwości do Ciebie ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A gdzie tam! Zamykam się w łazience i płaczę;)

      Usuń
  6. O tak, u nas atakowany ostatnio jest tatuń :) Niewinna dziewczynka najpierw prosi "tatuś piiij" (tatuś śpij - czyli kładź się na podłodze) po czym wskakuje nogami na tatunia od strony nieco dla faceta bolesnej. Jak tatuń prosi: Zuzieńko z drugiej strony to mały gad się śmieje i woła: "Nieeee, tedy" i znów łup nogami w przyrodzenie :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U nas ojciec też bywa ofiarą...ale znacznie częściej prowodyrem głupich zabaw;)

      Usuń
  7. Wspomnisz te akcje jak za 20 lat walczaca Helke w klatce MMA bedziesz ogladac!Bedziesz mogla sie pochwalic ze jej pierwszym sparing partnerem (czytaj ofiara) bylas! Moja Julka,lat 5 jak byla mala to uwielbiala podskakiwac wlasnie w momencie kiedy sie czlowiek schylal zeby mala gadzine pocalowac! I bach! z czaszki w nos,zeby,usta krwawia! Rzeznia!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak! Z dyńki w zęby też dostajemy! Przemoc, jak nic przemoc w rodzinie...

      Usuń