poniedziałek, 13 stycznia 2014

Rakowa miłość rządzi się swoimi prawami...

Romantyzmu męża mego nie mierzy się w czułych słówkach. Rak nie biega z kwiatkami, nie przywiązuje wagi do dat, rocznic i nie obsypuje komplementami. Taki typ. Choć jest pewna poprawa! Helka nauczyła go mówić "kocham cię". Wcześniej odczuwał pewien dyskomfort związany z miłosnymi wyznaniami. No drapały go w gardło, przecisnąć się nie chciały. Bynajmniej, nie oznacza to, że wyszłam za człowieka pozbawionego uczuć! Rak jest uczuciowy, tyle, że wyraża to inaczej niż większość ludzi. Taka sytuacja:
- masz. -rzecze czule mój prywatny mistrz flirtu, podając mi papierowe zawiniątko.
- co to...ojej, jakie świetne!- odwijam i oczom mym ukazują się skarpety z kategorii "ciepluchów". Takie paskudne, że aż urocze. Z pomponami i antypoślizgową podeszwą. Moje ulubione.
- dziękuję, Raczku, ale czemu zawdzięczam ten dar? -pytam, bom ciekawa.
- widziałem rano, że te w których chodzisz mają już dziurę na paluchu.
Tadaaam! Rozumiecie? To nie skarpetki, to znaczy skarpetki, ale nie tylko. To miłosne wyznanie by Rak. Wyraz troski i opiekuńczych zapędów. Taki na wskroś prozaiczny a przy okazji hiper-romantyczny gest. 
Ot, rakowy romantyzm. 


10 komentarzy:

  1. Widocznie taki egzemplarz

    OdpowiedzUsuń
  2. Fju fju... Moim zdaniem to był wstęp do wspólnej zmiany pościeli w sypialni ;) Dziecko zawsze łagodzi obyczaje... jak widać uczy też wyznawania uczuć :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. -masz skarpety, kobieto, daj mi za to...co innego! :) no mówiłam, romantyk!

      Usuń
  3. cholera, też chcę skarpety,nawet bez zbędnego romantyzmu

    OdpowiedzUsuń
  4. Idzie rak- nieborak, czasem naprzód, czasem WSPAK :)

    OdpowiedzUsuń