czwartek, 23 stycznia 2014

Dylematy. Jak wyjaśnić dziecku, że to co naturalne i piękne bywa także brzydkie i złe? Z kolędą w tle...

Wizyta księdza przebiegła bez zakłóceń. No prawie. Zakłócenia były  tyle, że nie z tej strony, z której się spodziewałam. Najpierw nie mogłam podpalić świeczki, a potem zapomniałam o kopercie. Tyle się mówi o pazerności duchownych, tymczasem mój ksiądz wyszedł bez słowa skargi, czy choćby najmniejszej sugestii. Dopadłam go na schodach i wcisnęłam ofiarę. Zapewne ja też wyszłam podczas tej wizyty na ofiarę, bo najpierw zapalniczka wypadła mi kilka razy z  łap, a potem omal nie podpaliłam obrusa. No i biegałam w skarpetkach po schodach. Nie moja wina, koperta, świeczki to zawsze była działka Raka. Ale o czym to ja...aaaa! Bałam się tej wizyty z racji ostatniej lekcji anatomii. Hela podchwyciła nowy wyraz (nie wiem czemu nie zapadł jej w pamięci "nadgarstek")- wagina. Bardzo go lubi i powtarza w kółko. Zazwyczaj trzyma się wówczas za krocze, żeby pokazać, że wie o czym mówi. Wolałam uniknąć takich sytuacji podczas wizyty duszpasterskiej. Moje obawy okazały się bezzasadne. Na widok uniformy służbowego naszego proboszcza, córka zmieniła się nie do poznania. Cichuteńkie "cienkuję" ( kiedy dostała święty obrazek)było jedynym słowem, które wypowiedziała. W ogóle pozowała na nieśmiałą i ułożoną dziewczynkę. Ja wiem, że to podpucha, ale  gość był zachwycony. Obyło się bez popisywania nowo nabytą wiedzą.Teraz siedzę i zastanawiam się co począć dalej w kwestii intymnej edukacji Helki. O czym mowa? Już tłumaczę. Daleka jestem od postawy: NIE DOTYKAJ, BO OŚLEPNIESZ, ale widzę (może niesłusznie) niebezpieczeństwo związane w zapędzeniu się w drugą stronę. Po latach wmawiania dzieciom, że trzeba się ukrywać, chować i wstydzić, przyszły lata na otwartość, naturę akceptację. Ja się w pełni zgadzam z poglądem mówiącym iż ciało jest piękne, nie ma brzydkich fragmentów (chociaż mój brzuch ostatnio nie zachwyca) i trzeba je szanować i kochać. Zgadzam się też, że dla małego dziecka wszystkie składowe człowieka mają tę samą rangę, tzn. głowa, ręka czy wagina są tak samo niewinne. Ale... jednak się różnią. Bo po głowie może ją pogłaskać nauczyciel w szkole, staruszka której ustąpiła miejsca w tramwaju, sąsiad, któremu powiedziała dzień dobry. Za rękę może ją uścisnąć niemal każdy człowiek. Chciałabym, żeby jednak widziała różnicę pomiędzy poszczególnymi częściami ciała, żeby potrafiła chronić swoją intymność, ale jednocześnie żeby była pełna akceptacji dla tego co naturalne. Za dużo chcę? A może za wcześnie? Póki co skupimy się na "anatomii zaawansowanej". Nauczę ją budowy oka, albo co. Albo kupię jej "Było sobie życie". 

6 komentarzy:

  1. Było sobie życie jest super - i moja Chrześniaczka - 3,5 roku dobrze wiedziała, że Ciocia jest w ciąży i jak się Dzidzia urodzi :) Polecam, naprawdę pomaga rodzicom :) A jeśli chodzi o córkę - widzisz... Dobrze wychowana dziewczynka, przy Mamie może sobie pozwolić na rozprawianie o waginie, przy Duszpasterzu zachowała powściągliwość - tylko pozazdrościć dobrego wychowania :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ha! Czyli, że Helka już kmini co wolo, a co nie;) Przez przypadek nam to wyszło:)

      Usuń
  2. "Było sobie życie" to całkiem dobry pomysł ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja się ciągle głowię skąd pokolenie naszych rodziców wiedziało "co i jak i z czym się je"... Ni internetu, ni telewizji... O żadnych "było sobie..." nikt nie marzył nawet... Nawet durnowatego Bravo Girl ni było... Koszmar...

    OdpowiedzUsuń
  4. ja też 2 dni temu ściągnęłam 'było sobie życie'.
    może wytłumacz, że wszystko jest naturakne, normalne, nic nie jest złem, ale piersi, pupy czy waginy może dotykać tylko ona i rodzice.

    OdpowiedzUsuń
  5. Było sobie życie to bardzo dobry pomysł, ja to bardzo dobrze wspominam ze swojego dzieciństwa

    OdpowiedzUsuń