
-Juja, Juja, Juja!
To samo dotyczy wszystkich ograniczeń z cyklu NIE DOTYKAJ TEGO. Zawsze jakimś cudem znajduje się w pobliżu chuda szmaciana kończyna Julii, która zmusza moją grzeczną dziewczynkę do współudziału w niecnym procederze omijania matczynych zakazów. I tak w ciągu ostatnich dni podstępna szmacianka wylała mi wodę przygotowaną do mycia podłogi, zerwała firankę z okna, pomalowała Helkowe ręce, policzki i białą bluzkę moim pudrem ( tak, dobrze kombinujecie-przed samym wyjściem. A bluzka była nowa i śnieżnobiała). Za każdym razem kiedy pytam kto i dlaczego to zrobił, niepozorna laleczka milczy. Na szczęście mam prawdomówną córkę, która bez wahania wskazuje palcem na winowajczynię i pewnym głosem oznajmia:
-Juja, Juja, Juja!
Robi przy tym taką minę, jaką zrobić potrafią tylko małe dziewczynki. Patrzy tymi swoimi oczami. I rzęsy robią jej się taaakie długie. I po chwili ogłupiała matka sama nie wie w co wierzyć. Jeśli dojdą do tego ręce zarzucone na szyje i piskliwe -MAMO, KOAM, to nie ma zmiłuj- cała wina spada na Julię!
Zawsze wiedziałam że Julie to małpy ;)
OdpowiedzUsuńI kłamczuchy! :)
UsuńPani Żaneto, mamy nadzieję, że Julia w przyszłości będzie grzeczniejsza, bo nie spodziewaliśmy się, że aż taka z niej rozrabiaka! :)
OdpowiedzUsuńKurczaki, przydałaby się i mnie taka Juja :D Byłoby na kogo zwalić przesolony obiad :D
OdpowiedzUsuń