środa, 22 października 2014

Kobieta Vs matka.

Do bycia kobietą dorastasz bardzo szybko. Masz trzy-cztery lata, wdrapujesz się  na kolana ojca swego i słodkim głosikiem oznajmiasz: tatuńciu, ja chcę mieć kotka! W tym samym czasie twój brat wrzeszczy w drugie ojcowskie ucho: żadnego kota! Chcę psa, musimy mieć psa!
Po kilku dniach w domu pojawia się kot, a ty już wiesz, że wbrew temu co mówią  katechetki i feministki, równość to ściema a siadanie na kolana i wdzięczenie się to świetny sposób na forsowanie swojszych racji. Proces zamiany z dziecka w kobietę postępuje bardzo szybko. Zaczynasz rozumieć, że chłopcy w zerówce ciągną za warkocze tylko niektóre koleżanki ( i że lepiej należeć do tych ciągniętych), że ludzie rozpływają się na widok słodkiej kokietki w różowej sukience, że buty na obcasach i szminki to tylko kwestia przeczekania. Dostaniesz wszystko! Będziesz mogła się wdzięczyć i malować, udawać, stroić, prowadzić kobiece gierki i ....taaak. Być kobietą! Proces trwa. Pod koniec podstawówki z niedowierzaniem patrzysz na kolegów z klasy: jak to możliwe? Ja już mam cycki i okres, a oni nadal ciągną za warkocze! Czas zainteresować się mężczyznami. Interesujesz się zatem gówniażerią ze średniaka. Kiedy docierasz tam, okazuje się, że chłopcy z ogóla nadal ciągną za warkocze. Interesują cię zatem wyłącznie studenci (jeszcze nie odkryłaś, że etap ciągnięcia za warkocze kończy się u męskiej części populacji dopiero, kiedy kończy się zainteresowanie kobietami, tzn. po śmierci). Tak, w ogólniaku jesteś już kobietą. Trochę głupkowatą i pryszczatą, ale zawsze. Studia przemykają z prędkością światła i czujesz, że już czas się ustatkować.W dniu ślubu jesteś prawdziwą księżniczką. Suknia jak z bajki, makijaż za niebotyczne pieniądze, podwiązki, szpilki, pudry i cała reszta. Jesteś kobietą. Ba, mężatką. Szczęśliwą i spełnioną. Na jakiś czas. Pojawia się bowiem pragnienie. Początkowo maleńkie: a może by...może już czas? Pragnienie przybiera na sile. Po jakimś czasie zamiast spełnienia czujesz pustkę i wiesz już, że tylko dziecko może ją wypełnić. Zachodzisz w ciąże i życie to bajka (jeśli nie liczyć mdłości i płaczu na reklamach). Dbasz o siebie mocniej niż wcześniej. Nie chcesz być grubą, zaniedbaną ciężarówą z tłustymi włosami. Z dumą nosisz buty na obcasach i obcisłe ubrania. Używasz profesjonalnych kosmetyków, smarujesz się Oillanem Mamą (wiem, wiem, lokowanie produktu. Sęk w tym, że to naprawdę dobry produkt. Używam do tej pory, mimo iż ciąża ma już trzy lata i pyskuje), łykasz witaminy, dbasz o siebie. Kochasz noszonego pod sercem malca, myślisz o sobie: mama. Bzdura. Nadal jesteś przede wszystkim Kobietą. Kiedy wreszcie nadchodzi godzina zero, a ty dokonujesz zrzutu, świat wywraca się do góry bebechami. Rodzi się Matka. Matka ma w tyłku to, że trzeci dzień nie umyła głowy. Początkowo Kobieta nie pozwala jej na takie zaniedbania, ale kiedy noworodek po raz kolejny ulewa na szałową bluzkę,  spuszcza z tonu i pozwala, aby domową garderobę wybierała Matka. Matka pała odwzajemnioną miłością do bawełnianych dresów, stąd też ten element garderoby zaczyna wypierać wszystkie inne. Kobieta patrzy z niesmakiem. Matka kocha twarz bez makijażu ( bo dzieciak lubi przysysać się do policzka, lepiej, żeby nie najadł się pudru), uszy bez kolczyków(bo dzieciak ciągnie), buty bez obcasów ( bo dzieciach zaczął chodzić i trza za nim biegać), wygodną i łatwą (czytaj BRZYDKĄ) fryzurę ( bo nie ma czasu ani sensu-i tak wiecznie siedzi w domu). Kobieta jeszcze walczy, jeszcze się wykłóca o swoje, ale już wie, że przegrała. Siedzi zatem zła i obrażona. Macha nerwowo nóżką obutą  w pantofel na obcasie: jeszcze zatęsknisz!-grozi. I faktycznie, przychodzi dzień, w którym matka spogląda w lustro i doznaje szoku. Z niedowierzaniem zagląda do albumu ze zdjęciami. Porównuje. Lachon-mamuśka. Kobieta tylko na to czeka! Podrywa się z miejsca i wrzeszczy: ogarnij się flejo! Na cholerę ci trzydzieści par dresów, skoro ostatni raz biegałaś w ósmej klasie na włefie?! Po jakie licho wyrzuciłaś pieniądze na piątą lalkę dla dzieciaka, skoro poprzednie cztery leżą zapomniane na dnie kufra?! Matka nie odpowiada. Patrzy na siebie. Trochę jej wstyd, trochę jej żal. Trochę dręczą ją wyrzuty sumienia. -zapomniałam.-mówi wreszcie. -dziecko, dziecku, o dziecku,dla dziecka...a ja? Gdzie ja?
-w dupie!-odpowiada Kobieta. I długo tam jeszcze będziemy obie, jeśli nie przestaniesz żreć Nutelli i wmawiać sobie, że to cię uszczęśliwia. 
-no ale co ja mam teraz zrobić?
-do fryzjera, do sklepu, do kosmetyczki. Z każdego bagna można wybrnąć.
-ale...ja nie mogę! Pieniądze są potrzebne dziecku. Muszę mu kupić te wszystkie durności które mają inne dzieci, żeby nie było gorsze!
-aleeee! Świetny poooomysł! Bańka pracuje. Wszystko co najlepsze dla dziecka! Matkę też powinno mieć najlepszą, więc nie zdziw się, jak tatuś jej taką załatwi.
-ale co ty?!
-no tak! Dziecku, dziecka, dla dziecka o dziecku...a chłop to co?! Na szmaty?
-nie! ja nie myślałam...
-no właśnie! Wyglądasz jak Rysiek Kalisz, myślisz, że małżonek w takich gustuje?
-no...nie.-rzecze bliska płaczu Matka.
-no weź, nie łam się, będzie dobrze. Trzeba tylko coś zmienić...
-wiesz, może faktycznie dziecko nie potrzebuje kolejnego rowerka...

Tak zaczyna się stopniowa przemiana. Początki są trudne. Kupujesz tusz do rzęs i skręca cię od środka, bo za te pięć czy sześć dyszek mogłaś dzieciakowi coś do ubrania kupić (nie ważne, że połowy tego co ma w szafce nie założy, bo wyrośnie),potem jest łatwiej. Z czasem znów chodzisz krokiem sprężystym i pewnym siebie, z makijażem i torebką (ładną, nie funkcjonalną!). Odkrywasz,  że uśmiechem potrafisz zatrzymywać samochody przed przejściem dla pieszych, że faceci znów otwierają przed tobą drzwi, a twój własny osobisty małżonek przypomniał sobie drogę do kwiaciarni. 


23 komentarze:

  1. A ja mam tusz za 15 zeta :p

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A żeś wyluskala sedno sedna; p

      Usuń
    2. No ba - zawsze możesz na mnie liczyć :)
      Przecież nie bedę pisała o tym dodatkowych kg, spodni dresowych w wieku mojej pierworodnej, odrostów długości 4 cm, "gołej" twarzy kiedy o 8 rano odwożę laski do szkoły, miękkiego stanika dla matek - to byłoby za proste i oczywiste. Aaaaaa i ciepłej, frotowej piżamce i takich samych skarpetkach

      Usuń
    3. Właśnie przeczytałam charakterystykę mej osoby ;)

      Usuń
  2. A ja mam tusz za 60 perfumy za 70 i pelna kosmetyczke wszystkiego. Używam, a jakże. Bo muszę w pracy być kobietą. W domu od trzech lat niepodzielnie króluje matka i tronu tak łatwo nie odda. Kobieta może się w tyłek cmoknąć jak matka przechodzi koło sklepu z ubrankami czy zabawkami dla dzieci.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Grunt to znaleźć równowagę, między tymi dwiema:) A tak na marginesie- Wam, pracującym łatwiej. Kwoki w domu siedzące za bardzo przywykają do dresu;)

      Usuń
  3. Świetny tekst!!!!!!!!!!!!!!! jak zawsze!!!!!!!!!!!!!!!!1

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję:) Natchnęły mnie moje nowe buty. Obcas i platforma do kompletu! Jeszcze rok temu Matka nie pozwoliłaby mi na takie;)

      Usuń
  4. Po prostu prawdziwa prawda ,cudnie piszesz jakby o mnie ,okazuje się że matka musi być kobietą

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Powinna! Po połowie. Niestety, czasem trudno o umiar;)

      Usuń
  5. Uwielbiam Cię. No uwielbiam po prostu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zaczynam się przyzwyczajać. I podoba mi się to uwiebienie;)

      Usuń
  6. masz rację. Tusz za 50 zł wcale się nie dziwię, że skręca Cię na rzecz dzieciowych łachów, ja za 9,99 kupiłam ost w biedrze, I jeszcze biłam się z myślami czy powinnam. Ale oczywiście, że powinnam . bez makijażu wśród ludzi wyglądałabym jak prosto z łóżka. :)

    Lubię Twoje ubieranie słów ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A figa! Już nie skręca! Rak mnie jeszcze dopinguje;) Przyzwyczajam się powoli do inwestycji innych niż dziecko. A ciuchów to ta mała jędzula ma trzy razy tyle co ja! Nie licząc dresów. W klasyfikacji dresowej nadal prowadzę;)

      Usuń
  7. u mnie kobieta zaczyna brać górę :) przynajmniej dopóki bęc nie urośnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie bierze też! Buty na obcasie se trzasnęłam, takam kobieca!;D

      Usuń
  8. :) Uwielbiam Twoje pióro :) You made my day, jak to mówią znad Tamizy :) Pozdrawiam serdecznie ze łzami w oczach ( ze śmiechu)

    OdpowiedzUsuń
  9. No wypisz wymaluj historia mojego życia. Świetne!

    OdpowiedzUsuń
  10. Bossskie ... LACHON-MAMUSKA OD DZIŚ :* ...UWIELBIAM ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. hmmmm... no to odstaje od normy:) po porodzie chodziłam po domu w jeansach (nie przepadam za dresami), delikatny makijaż także był. Chyba coś ze mną było nie tak:)

    OdpowiedzUsuń
  12. No fakt kilogramów u mnie przybyło i ciezko jest je zzucic ale to tez wina choroby nie tylko zaniebdania.Kosmetyki w miejszej ilosci ale były , buty na obcasie tez choc mniej uzywane itp , itd.Nie mozna popadac z jednej skrajnsci w druga.Mozna wyposrodkowac

    OdpowiedzUsuń
  13. O kosmetyczce przypomniałam sobie jak moja córka miała już prawie rok i przez pierwsze miesiące walczyłam z alergia na tuż do rzęs! Na szczęście z nadwagą nie miałam problemu, wręcz przeciwnie- schudłam. A raczej miałam zanik mięśni. Kobieta dała mi się we znaki kilka miesięcy temu jak mi się przytyło, i kazała się zapisać spowrotem na siłownię. Dresy zawsze królowały w mojej garderobie, zaraz obok sexy sukienek i koszulek z dekoltem. Matka stanowczo spuściła z tonu, i teraz Kobieta ma prawo ubierać się sexy tylko na rzadkie wypadu z dziewczynami, kiedy córka już śpi i nie widzi;) ważne jest, żeby czuć tą kobiecą moc, która płynie z pewności siebie, ładnych ciuchów i super makijażu, ale zauważyłam, że najczęściej małe rzeczy zadowalają Kobietę- kolor bez odrostów, zadbane paznokcie, gładka skóra, ogolone nogi. A wtedy Matka może zapierniczać przez park w trampkach i koszuli i obie wciąż mają uśmiech na gębach:)

    OdpowiedzUsuń