piątek, 18 października 2013

Helka i jej magiczne właściwości.

Jestem blogerę. Tak, to brzmi dumnie. Mam już ponad setkę czytelników którzy kliknęli Lubię to! Złośliwy mógłby zauważyć, że lwia część "fanów" to rodzina i znajomi, ale nie będziemy przejmować się  uwagami mojej siostry. Dzisiaj przedstawię Wam Helenę. Rodzina i znajomi znają, mogą zatem spokojnie  darować sobie czytanie tego posta. Pozostałą trójkę zapraszam:)
            
         Helena jest wyjątkowym człowiekiem. Jak każde dziecko świata. Ma jednak magiczne właściwości, które sprawiają, że jej wyjątkowość widzą nie tylko rodzice. Pediatra przy trzeciej wizycie nazwał ją Troublemakerem, do tej pory jest to najtrafniejsza diagnoza, jaką usłyszałam.  W ciągu 10 miesięcy ZDROWE dziecko i jego matka zaliczyli:

-szpitalny oddział ratunkowy ( 3 doby),
-oddział zakaźny (6 dób),
-oddział alergologiczny ( 3 doby),
-oddział chirurgii dziecięcej ( 5 dób).

Okazjonalnych wizyt na pogotowiu oraz w poradni  nie liczę.
 
Heleonida, bynajmniej na zwiedzaniu szpitali nie poprzestaje! Ma również słabość do niebezpiecznych reakcji alergicznych, oraz uczulania się na rzeczy, o których normalny człowiek nawet nie myśli. Tak więc udało jej się wytworzyć przeciwciała reagujące na:

-gluten,
-mleko,
-białko jaja,
-roztocza.

Gotowanie bez użycia roztoczy nie nastręcza kłopotów. Wywalenie reszty wymienionych składników z jadłospisu dla przeciętnego zjadacza chleba wydaje się niemożliwe. Oczywiście, da się. Po ponad roku eksperymentów potrafię już całkiem sporo. Tylko chleb nadal w smaku przypomina watę szklaną.
Ponadto, jak każdy superalergus, Helko posiada na wyposażeniu również Atopowe Zapalenie Skóry.


Wyłączając powyższe nadzwyczajne zdolności córki, jest ona okazem zdrowia. Oczywiście, nie byłabym matką, gdybym nie wspomniała,że jest WYJĄTKOWO piękna i NADZWYCZAJ mądra.  Na placu zabaw wyróżnia się jedynie tym, że zawsze w jej pobliżu kręci się przewrażliwiona i nadpobudliwa kobieta, zbierająca okruchy i porzucone ciastka, warcząca nieprzyjemnie na mamy, nianie i babcie próbujące częstować dzieci paluszkami i biszkoptami. Musicie ją zrozumieć- wystarczyłby malutki gryzek aby do kolekcji szpitalnych oddziałów dodać kolejny. Dlatego też, jeśli kiedykolwiek spotkacie w parku, lub na spacerze kobietę, która z obłędem w oczach oraz okrzykiem-NIE KRUSZ MI TU GLUTENEM!!!! wyrwie wam z ręki drożdżówkę zawinie w milion foliowych torebek i dopiero tak zabezpieczoną wyrzuci do kosza, nie wzywajcie policji ani pogotowia. To z pewnością będę ja...

6 komentarzy:

  1. Hihi będę miała to na uwadze :D Helena piękne imię, moja ukochana babcia tak miała, a moja córa ma tak na drugie:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mąż się uparł. Mnie się wcale nie podobało. Oczywiście teraz jest najpiękniejsze w świecie:)

      Usuń
  2. Przy kazdej kolejnej notce śmieje sie głośniej. ;)
    Mam równie nadpobudliwe dziecię - chirurg dziecięcy nam nie obcy.

    Wyobrazilam sobie ciebie biegającą za Helą. :D

    Świetny blog. Będę wpadać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobrze sobie wyobrażasz! Rodzina kocha moje wizyty. Jak tylko komuś upadnie okruszek zaraz ogarnia mnie panika i poczucie,że gluten atakuje i jest wszędzie. Oczywiście -nie krusz mi tu glutenem -to mój stałe hasło:)

      Usuń
  3. My w pierwszym miesiącu życia naszej Zuzinki usłyszeliśmy od lekarza że trafiło nam się wyjątkowo wymagające dziecko. Popatrzylam na panią doktor z politowaniem (coś w stylu "Co ona tam może wiedzieć o 4 tygodniowym dzieciaku"), zabrałam dzieciaka i wyszłam. Się okazało że pani doktor mądrą kobietą była i pewnie niejedno dziecko w swoim życiu badała. Zuzinek swój charakterek pokazał dość wcześnie i tak już zostało.

    OdpowiedzUsuń
  4. Chirurgia dziecięca to naprawdę ciężka dziedzina.

    OdpowiedzUsuń