poniedziałek, 28 października 2013

Helkowa norma.

Normalne dwulatki... nie do końca są normalne.         
         Zielone dziecko wchodzi do kuchni, kiedy mieszam w garnku bezglutenowy makaron. Po uważnym przyjrzeniu się, stwierdzam, że dziwnie ubarwiona istota to Helka.  Ma intensywnie zieloną twarz, dłonie i koszulkę.
-to mamy! Keli nie!- mówią ugodowym tonem zielone usta. Zielone łapy oddają mi małe czarne pudełeczko z napisem INGLOT. Puste. Reszta niewykorzystanego cienia została rozdeptana i rozniesiona po domu przez Helkowe bamboszki.
          Wchodzę do sypialni. Na łóżku siedzi skulona Helka. Obok niej leżą skarpetki w tęcze. Zmarszczony nos mojej córki tkwi....pomiędzy paluchami jej własnych stóp. Słychać wyraźnie świst wciąganego nochalem powietrza. Ewidentnie wącha. Po każdym "zaciągnięciu" wybucha głośnym śmiechem.
        Siedzę przy stole spijając kawę. Do pokoju wchodzi Helena. Na głowie ma wielkie plastykowe wiadro. W rączkach niesie papierową "tararę" (po naszemu- gitarę). Gra i śpiewa: mmmmmmmm, jed kapapkeeeee, jed kapapkeeeee, pab babaw, jed kapapkeee( jedz kanapkę, jedz kanapkę, plac zabaw, jedz kanapkę). Po wysłuchaniu recitalu pytam spokojnym tonem: Helko, gdzie się podział twój rozumek? Artystka zdejmuje wiadro i porzuca instrument, zagląda do przedpokoju i woła: Umku*, lalo*, lalo! Jete tutaaaj? Odwraca się do mnie i rozkładając ręce w geście bezradności mówi- nie ma umku!
       Tak wygląda normalny poranek. W tygodniu mam takich siedem.


* umek, umku- rozumek, rozumku.
* lalo-halo.
* jujujka- wiewiórka (nie ma jej w tekście, ale bardzo lubię to słowo).


3 komentarze:

  1. Nie no padłam :D Helusia jest mistrzem! :D Aż się boję co to moje będzie wyczyniać, już teraz odwala numery co prawi nic nie potrafi ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Liczę, że wykorzysta cały arsenał
      zanim podrośnie:)

      Usuń