poniedziałek, 11 stycznia 2016

Kultura wysoka i choinki.

Zachciało się Rakom kultury. Jako, że poziom wydarzenia kulturalnego należało dopasować do całej trójki,  wybór padł na lalczane przedstawienie teatralne. Dotarłszy na miejsce, rodzice posłali Helkę do  pierwszego rzędu pełnym dzieciaków, natomiast sami wcisnęli się do trzeciego. Z dumą i rozbawieniem obserwowali jak Helka ukłoniwszy się wdzięcznie zadaje uprzejme pytanie:
- dziewcynki, cy mogłybyście się trochę psesunąć?

-ależ ona jest słodka- rozpływa się Rak.
-prawda? I te jej wszystkie proszę,  dziękuję, dzień dobry!- wtóruje małżonkowi  Raczyca.
-tak, to taka mała dama! Jestem z niej dumny.

W tym czasie rzeczona dama zajęła już miejsce wśród innych "dziewcynek". Jako, że do rozpoczęcia przedstawienia pozostało kilka minut, nasza bohaterka postanowiła bacznie przyjrzeć się scenografii. Od przyglądania do wyciągania wniosków u Helki niedaleko, a jeśli już jakieś wyciągnie, nie ma siły, aby nie próbowała się nimi podzielić z resztą ludzkości. I tak odwróciwszy swoją dziewczęcą twarzyczkę w stronę rozanielonych rodziców, nasza kwintesencja delikatności rzecze:

-mamo, tato, zobaccie jakie chujowe choinki!

Gwar na widowni ucichł. Dało się słyszeć jedynie gorączkowy szept Raków:

-czy ona powiedziała... 
-tak.
-nie. Nie wierzę! Przesłyszeliśmy się.
-ja wiem, co słyszałem.
-nie, to niemożliwe, ona powiedziała... fajowe! Fajowe choinki! Patrz!

To mówiąc Matka Rak możliwie jak najciszej zawołała w stronę obytej i kulturalnej córki:

-Helu, czy ty powiedziałaś fajowe? Te choinki są fajowe?
-nie, mamuniu, one są CHUJOWE.

Raczyca cofnęła się na miejsce z twarzą na której malowały się której szok i niedowierzanie.

-mówiłem. Powiedziała chujowe.-rzekł wyraźnie rozbawiony dumny ojciec.

Matka wychyliwszy się ze swojego miejsca podjęła ostatnią próbę:

-Helenko, tak nie wolno mówić. To okropnie brzydkie słowo...
-mamo, ja wiem, ale te choinki naplawdę są chujowe!

W tym momencie niemi świadkowie owego wydarzenia przestali być niemi. Nie dosyć, że zewsząd dał się słyszeć śmiech, to jeszcze krytyka wygłoszona przez młodą miłośniczkę teatru padła na podatny grunt:

- ona ma rację! Krzywe jakieś i niedorobione.

Całe szczęście, w tym momencie wybiła godzina zero i rozpoczął się spektakl. Oglądając perypetie Zajączka i spółki, Helka klaskała, śmiała się i wykazywała oznaki najwyższej aprobaty. Sądzimy, że jej się podobało, ale pewności nie mamy. Baliśmy się zapytać...















-

wtorek, 5 stycznia 2016

Matki Rak przypadki; Listonosz nie zawsze dzwoni dwa razy.

Upociwszy się niemiłosiernie przy odgruzowywaniu mieszkania, Matka Rak pozwoliła sobie na luksus popołudniowej kąpieli. Potomkini zamknięta w swoim pokoju, jak nigdy, postanowiła fanaberię matki uszanować. Zajęta gruntownym demolowaniem świeżo wprowadzonego ładu, nie zauważyła widocznie, że rodzicielka się relaksuje. Wierzcie mi, gdyby choć przez chwilę podejrzewała, że matce jest dobrze, natychmiast próbowałaby owo "dobrze" obrócić w ruinę. Dzieci tak mają. Spróbuj usiąść z filiżanką herbaty i książką- natychmiast zachodzi gwałtowna potrzeba przytulania, całowania, opowiadania bajki, a w skrajnych przypadkach potomstwo jest w stanie dokonywać drobnych uszkodzeń ciała ( przytrzaśnięte drzwiami paluchy, guzy i zadrapania)- wszystko byleby tylko zepsuć ci chwilę relaksu. Ale wróćmy do tematu. Zafundowawszy sobie pielęgnację od A do Z, Matka Rak postanowiła poprzymierzać nowo upolowane fatałaszki. Na wdzięczeniu się do lustra kobieta strawiła dobre dwadzieścia minut, wreszcie poczuła się zmęczona byciem seksowną boginią i postanowiła wrócić do właściwego sobie stanu- matki dresiary. W tym momencie odezwał się dzwonek telefonu, a na wyświetlaczu pojawia się brodata gęba Raka. Oto za kilka minut pan domu powróci na łono rodziny. Tym szybciej należy przedzierzgnąć się w dresik- pomyślała Matka Rak, po czym postanowiła ostatni raz przymierzyć szpilki na platformie. Właśnie podziwiała efekt jaki wywierają niebotyczne obcasy na łydki, kiedy rozległo się donośne pukanie. Przekonana, że za drzwiami stoi małżonek, seksowna kocica przemierzyła korytarz i z rozmachem otworzyła drzwi na oścież, a tam... listonosz. Och, to nic takiego otworzyć listonoszowi w butach na obcasie-powiecie. Sęk w tym, że oprócz butów na obcasie nasza pożałowania godna seksowna kocica miała na sobie jedynie pomarańczowe majtasy z koronką i bokserkę Jacka Danielsa! To zmienia postać rzeczy, prawda? Listonosz zamiast "dzień dobry" rzekł jedynie "eee?" Matka Rak próbując zachować godność odparła  spokojnym tonem: proszę sekundę zaczekać, po czym zatrzasnęła drzwi i w ułamku sekundy dokonała transformacji. Gdy otworzyła drzwi ponownie listonosz uśmiechał się szeroko. Kobieta z kamienną twarzą odebrała przesyłkę. Rak, który pojawił się minutę później, na kamienną twarz nawet się nie silił. Ubawiony nowym gałgaństwem małżonki, jak zwykle wynalazł pozytywne aspekty całego zajścia.
-założę się, że już nam więcej nie wrzuci awizo, kiedy będziemy w domu!
I wiecie co? Miał rację!