poniedziałek, 21 października 2013

Relax, i'm an engineer....czyli kilka słów o TacieRaku.

Posiadacz ścisłego umysłu, żywego intelektu, bywa błyskotliwy, do tego całkowicie szalony- ojciec Rak. Wypada wspomnieć o nim choć trochę- w końcu jest współautorem nadzwyczaj udanego projektu o kryptonimie "Helena". Aleeee, to nie jedyny projekt pana Raka! Przybliżę Wam kilka z nich a sami zobaczycie, dlaczego moja rodzina nie do końca zasługuje na miano normalnej...

Generator ( miał zrewolucjonizować rynek motoryzacyjny, nie zrewolucjonizował).
 Pewnego dnia z kuchennej półki zniknął słoik. Taki duży- do spaghetti. Nie jestem typem perfekcyjnej pani domu ( delikatnie powiedziane) pomyślałam zatem, że sama przestawiłam go w jakieś nieodpowiednie miejsce. Szukałam dwa dni- na marne. Słoik zniknął jak kamfora. Następnego  popołudnia kurier przyniósł tajemniczą paczkę z napisem UWAGA! NIEBEZPIECZNE SUBSTANCJE. Zanim w ogóle toto odebrałam, zadzwoniłam do adresata-szanownego małżonka. -odbierz, nie otwieraj. Pod żadnym pozorem nie dawaj Helce. -spokojnym tonem ( wyczuł mój-mniej spokojny) poinstruował mąż. Odebrałam, odpakowałam ( no ba!) i oczom moim ukazała się fiolka z czachą na etykiecie zawierająca wodorotlenek czegoś tam. Wystraszona wepchnęłam to na najwyższą półkę w najwyższej szafie. Byłam zaniepokojona, jednak nie połączyłam faktu zniknięcia słoika z ową przesyłką. Zaczęłam  podejrzewać małżonka o działalność w organizacji terrorystycznej. Wreszcie sprawa się wyjaśniła, kiedy to nakryłam geniusza w garażu. Podpalał coś na łyżeczce do herbaty ukradzionej z kuchni. Owo coś ku wielkiej uciesze szalonego wynalazcy WYBUCHAŁO. Na garażowym stole stał mój słoik, a właściwie coś, co kiedyś było moim słoikiem, teraz wyglądało jak sprzęt rodem z filmu SF. Sterczały z niego kable, rurki i druty. W środku bąblowała jakaś ciecz. Jak się okazało, wynalazek nigdy nie zadziałał jak trzeba- jego jedyną "umiejętnością" było....robienie bąbelków.

Innowacyjny przyrząd gimnastyczny (to z kolei miało zrewolucjonizować rynek fitness. Nie zrewolucjonizowało, za to omal nie zrujnowało naszego małżeństwa).
Pewnego dnia mąż wniósł do naszego mieszkania wielgachny metalowy...pług? Wyglądało to jak sprzęt rolniczy, ważyło tonę. Zakomunikował mi, że ....uwaga, uwaga...przytwierdzi to do sufitu w przedpokoju!
Małe dziecko w domu, człowiek nie chce wszczynać burd i awantur. Zaczęłam spokojnie. 
Propozycja umieszczenia tego cudu w piwnicy lub garażu upadła z miejsca-za niskie stropy. Perswazje, prośby-na nic. Uparł się, że i tak przytwierdzi. Padło ultimatum: albo pług na suficie, albo żona. I co? Dla dobra nauki Rak był gotów poświęcić rodzinę! Zagroziłam, że zdjęcie najnowszego wynalazku umieszczę w pozwie rozwodowym ( Bóg mi świadkiem, zrobiłabym to!), po czym zaczęłam pakować walizkę. Niewzruszony małżonek włączył wiertarkę i zaczął najspokojniej w świecie wiercić dziurę w suficie. Nagle pieprznęło i...cały blok zatonął w ciemności! 
-osz, ku.wa. Nie wyszło. - wybełkotał niedoszły rozwodnik.
Nie pamiętam, żebym kiedykolwiek śmiała się głośniej. Rozwodu nie było.



10 komentarzy:

  1. Ja pamiętam jak wymyślił hulajnogę, którą ktoś już wymyślił:D

    OdpowiedzUsuń
  2. Tu TataRak . Po pierwsze primo : nie czuję się obrażony powyższym postem - nie każdy jest w stanie zrozumieć geniusza. Po drugie primo: generator HHO. Po trzecie primo : każdy wie, że najlepszym elektrolit uzyskuje się poprzez dodanie KOH - wodorotlenek potasu. Po kolejne primo : HHO nie do końca dobrze współpracuje z Turbo Dislem. Kolejne primo : drążek ( nie pług) jest ciężki, żeby się nie urwał i nie spadł dziecku na głowę ( dodam, że ten projekt nie należy do zakończonych tylko jest wstrzymany - drążek czeka w garażu na okazję). Dziękuje

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie martw się geniusza docenia się dopiero po śmierci. Podejrzewam że jeszcze kilka takich wybryków a małżonka już postara się o to żebyś wkrótce został doceniony.
      Podpisana-kuzynka raków:-*

      Usuń
  3. Piszesz tak ciekawie, że gdy czytaliśmy o przyszłym rozwodniku nie byliśmy pewni, czy Ty tak na serio, czy tylko dla zilustrowania sytuacji. Fajny dystans do rodzinki - podoba nam się.

    Zapraszamy również na nasz blog – piszemy dla Was, więc miło nam będzie, jeśli będziecie czytać i odwiedzać naszą stronę: http://sarenka-olsztyn.blogspot.com/, a dodatkowo polecamy swój funpage – tam upływają ostatnie dni konkursu! : )

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dystans do zaistniałej sytuacji mam teraz. W trakcie opisywanych zdarzeń faktycznie planowałam się rozwieść. Rozumielibyście, gdybym wstawiła zdjęcie wynalazku, który On planował przytwierdzić do sufitu. Nie ma takiej żony na świecie, która by to przeżyła:)

      Usuń
  4. Wyobraźcie sobie tatę Raka przyszłego niedoszłego wynalazcę i mamę Rak niepoczytalną matkę babrającą się całe dnie w farbach kleju taśmie klejącej a teraz ....
    wyobraźcie sobie Helkę za 10 lat :):):)

    Powodzenia :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Myślę ze Helusia odziedziczy z twórczych rodziców to co najlepsze ;) Tylko żeby potem Rakowie nie dziwili się skąd mały Raczek ma takie pomysły ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. No cóż. Jeżeli założymy, że talent do ścisłych odziedziczy po ojcu, z humanistycznych po matce, będzie prymuską. Jeśli jednak trafiło jej się odwrotnie....korepetycje zacznie najdalej w drugiej klasie!

    OdpowiedzUsuń
  7. Buhaha, uśmiałam się do łez :))
    Taki to smutny los geniuszy...zostają docenieni poniewczasie ;)
    a tak w ogóle, to fajna z Was rodzinka. Tak trzymać!
    Wasza Od Dzisiaj Podglądaczka

    OdpowiedzUsuń