środa, 18 czerwca 2014

Rozmowy podróżne. Part 1. O różnicy pokoleń, oraz o tym, że ideały to jedno, a życie to co innego. I jeszce o tym, że w gruncie rzeczy wszystkie jesteśmy takie same jak nasze matki. Albo będziemy już wkrótce.



Trzy pokolenia. Trzy kobiety. W tym: dwie matki, dwie córki, jedna babka oraz jedna wnuczka. Innymi słowy: Gaga, Matka Rak i Helka.


Helka: Babsiuuu, kupis mi łuk?

Babcia Gaga: Nie, dziewczynki nie strzelają z łuku.

Córka Rak: Mamo! Co ty jej mówisz? Tak skarbie, kupimy ci łuk. I strzały...

Matka Gaga: ...żeby wykuła sobie nimi oczy...

Córka Rak: Żebyś wykuła sobie...co?!

Gaga( na powrót babcia. Już bez cienia sarkazmu, a z czystą troską): Ostre strzały, to nie jest odpowiednia zabawka. 

Rak (już tylko matka. Bez feministycznych zapędów. Zastąpiła je wizja helkowych oczu nadzianych na strzały): Helusiu, dziewczynki to jednak nie strzelają z łuku...

Helka: Melida* stsela. Kupimy łuk.

* Merida Waleczna

4 komentarze:

  1. No cóż... Jak to wyobraźnia zmienia matczyne poglądy ;) Ale fakt Merida strzelała... A Fiona waliła po ryju i to nie z placka ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. no łukiem to sobie raczej w oko nie strzeli;)

    OdpowiedzUsuń
  3. A ja miałam łuk, ale to jak byłam troszkę większa ... :)

    OdpowiedzUsuń