Wczorajszej nocy w mieszkaniu przy ulicy Piastowskiej miał miejsce incydent. Wezwano policję. Tzn. incydentem była wizyta policji, innego nie uświadczysz, tacyśmy nudni. Nie było krzyków, awantur pijackich , mordobicia, ani nawet znęcania się psychicznego. Graliśmy sobie w najlepsze w gry planszowe, kiedy nagle zadzwonił dzwonek domofonu.
-pomyłka.-orzekł Rak i wrócił do ustawiania kart na planszy.
Chwilę później dzwonek domofonu zabrzmiał ponownie.
-to nie pomyłka.-stwierdził przytomnie Rak i ruszył tyłek.
Jako że drzwi wejściowe znajdują się tuż pod naszym balkonem, ciekawska matka Rak otworzyła okno balkonowe i poczęła nasłuchiwać:
-policja! Proszę otworzyć!
Tu przed oczyma kobiety pojawiły się najgorsze scenariusze! Może sąsiedzi donieśli, że słychać krzyki dziecka (,,nie lób mi tego"- przy kąpieli, oraz ,,dlacego mi to lobis" przy szczotkowaniu włosów), albo słyszeli jak ustalamy z Rakiem grafik sprzątania łazienki? Tymczasem policjanci wdrapali się na górę.
-panowie na pewno do nas?-pyta zdziwiony Rak.
-tak, my pod szóstkę.
-a o co chodzi?-wtrąca matka Rak.
- o to, że u was coś z okna poleciało.
-eeee?- inteligentnie dopytuje mamuśka i zastanawia się, czy to możliwe, że podczas wieszania prania strąciła coś z balkonu.
-arbuz.-dodaje policjant.
-arbuz.-powtarza bezmyślnie Rak.
-dostaliśmy zgłoszenie, że z waszego okna, jakaś starsza kobieta zrzuciła arbuza na głowy dzieci grających w piłkę.
Ooooooo nie! No tak to mi jeszcze nikt nie ubliżył! Mają mnie za starą wariatkę rzucającą w dzieci arbuzami!
-no to jednak jest pomyłka.- silę się na spokój.
-niemożliwe, mamy dokładnie napisane, że pod szóstką.
-ale my tu nie mamy starej kobiety, ani arbuzów, no chyba, że o mnie chodzi.
Policjant przygląda mi się i drapiąc po głowie mówi niepwnie:
-no, chyba nie. Stara, to stara.
Tu rozpoczyna się burza mózgów. No bo co zrobić? Dostał zgłoszenie, że pod szóstką, a pod szóstką tylko my. Drapanie po głowie przybiera na zaciętości, widocznie tak się chłopina skupia. Nagle uchylają się drzwi przeciwległego mieszkania i pojawia się ruda głowa sąsiadki:
-psssssssst! Marek, klatka obok.
No tak! Szóstka jest również w sąsiedniej klatce!
Sytuacja rozwiązana. Rak zamyka drzwi, obejmuje mnie ramieniem i z dumą w głosie mówi:
-kochanie! Nasza pierwsza interwencja...
Dobre...:-) uśmiałam się :-)
OdpowiedzUsuńJa w pierwszej chwili nie! Serio, policja w dom, strach w dom;)
Usuń