środa, 2 kwietnia 2014

Weselny klimat.

Jestem zwierzęciem weselnym. Uwielbiam- przaśne, polskie, rubaszne, z grajkami i błogosławieństwem, z mordobiciem, piciem, tańcem, oczepinami, stołami uginającymi się od zagrychy, z pijanym wujkiem- "coooo? Ze mną nie wypijesz?" na dokładkę. W ciągu ostatnich ośmiu lat byliśmy na kilkunastu weselach. Pamiętam dwa- te na których była z nami Helka. Reszta jak przez mgłę, czyli, że bawiłam się wyśmienicie. Na ostatnie poszliśmy bez dziecięcia. Chwała Gadze, że zgodziła się wziąć na przechowanie! I co? Myślicie pewnie, że tęsknota zmuszała mnie do spoglądania na telefon? Że wydzwaniałam co chwila sprawdzić, czy wszystko w porządku? Że na widok pięknie ubranych dziewczynek czułam żal, że nie zabrałam swojej? Ano, dobrze myślicie. Taki stan rzeczy na szczęście trwał tylko do 21, kiedy to otrzymałam od Gagi sms o następującej treści: Śpi. Tańcuj! No jak nigdy, posłuchałam matki! Mało tego, dokonałam interpretacji, reinterpretacji a na koniec nadinterpretacji tej krótkiej wiadomości. Uznałam, że matka zachęca mnie do rozpasania w tańcu, nieumiarkowania w jedzeniu i rozpusty w piciu. Krótki tekst wysłany przez Gagę zwolnił mnie z odpowiedzialności, uwolnił od napięcia i dał zielone światło: hulaj dusza, piekła nie ma! No tośmy pohulali. Winę za wszystko ponosi oczywiście Gaga. Bo to ona kazała:
-wypić 6 litrów wina,
-wygrywać oczepinowe konkursy ( tak, wiem, że kilkadziesiąt osób miało okazję zobaczyć mój tyłek, ale dwie flaszki weselnej piechotą nie chodzą),
-wywijać biodrami niczym brazylijska królowa karnawału ( w wyobraźni. Podejrzewam, że w rzeczywistości bliżej mi było do wijącego się w konwulsjach pijanego szympansa, niż do seksownej kocicy- wiecie jak kobietom wzrasta seksapil po alko...),
-śpiewać na całe gardło "przepijemy naszej babci". Do mikrofonu.
Do tego właśnie doprowadziła mnie matka. To żywy dowód na to, że dzieci należy trzymać krótko i nie puszczać na imprezy. Oczywiście Gaga jest odpowiedzialna również za to, że następnego dnia bolało mnie tu i ówdzie, oraz za ewentualne straty moralne innych uczestników wesela. A także za to, że przez kilka godzin byłam sobie wyluzowanym, nieodpowiedzialnym i beztroskim człowiekiem. Dzięki Mumu, zaznacz sobie w kalendarzu: 19 kwietnia Helka zostaje u mnie na noc. No co? Znowu kroi się impreza. Znowu muszę mieć na kogo złożyć... 



4 komentarze:

  1. Na Twojego bloga trafiłam kilka dni temu, zdążyłam przeczytać tylko kilka wpisów, ale już uwielbiam sposób w jaki piszesz. Osiadam tutaj na dłużej, z niecierpliwością czekając na kolejne wpisy.
    Matce też należy się reset.
    Pozdrawiam - Monika

    OdpowiedzUsuń
  2. Uwielbiam momenty z cyklu "gdy nie ma w domu dzieci" :D człowiek bawi się tak, że wstyd dzieciom opowiadać. Ale troche beztroski musi być ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Matko ,Ty się tak nie chwal że odpuściłaś bo ja pamiętam jak Helunia miała 4 miechy, poszliście na wesele 5 kroków od domu a do 3 rano dostawałam sms-y czy z małą ok, czy aby nie płacze, czy nie tęskni .... :P

    OdpowiedzUsuń
  4. Poszalałaś Kochana! :) Nominowałam Cię do Liebster Award. Więcej szczegółów u Matki Denatki :)

    OdpowiedzUsuń