czwartek, 19 marca 2015

Przyjaciółki...

-mamoooo, na huśtawkę! 
-Heluuu, ja mam ręce do kolan od tych zakupów...
-mamulko, ale ja musę to mój obołjązek!
No cóż, mus, to mus. Obowiązkowy dzieciak mi się trafił, nic tyko się cieszyć. Stawiam siatę obok huśtawki i majtam w tę i we w tę metalowym ustrojstwem. Nagle do moich uszu dochodzi piskliwy wrzask i ogarnia mnie panika. Mózg nie zadziałał jeszcze na tyle, aby do głosu dopasować twarz, jednak instynkt zadziałał poprawnie-czas się bać.
-czaaaaaaaść!- rozlega się ponownie i w tym momencie widzę JĄ. Jadowita we własnej osobie!
Rozciągam usta w wymuszonym uśmiechu i odpowiadam najuprzejmiej:
-cześć, miło cię widzieć.
-no. Widzę, że wam się nie powiodło, bo wróciliście...-uśmiech mojej rozmówczyni w przeciwieństwie do mojego, nie jest wymuszony.
-Rak zmienił pracę. Na lepszą-dodaję po krótkim namyśle. 
Uśmiech Jadowitej blednie.
-aaa, to dobrze. Gdzie ta moja...o jest! Juhuuuu, Klauduniaaaa!
Mała Jadowita. Urosła przez pół roku. Wygląda jak mniejsza wersja matki. Obie rude jak marchewki. Normalnie nie wierzę, że rude jest wredne, ale w tym wypadku matka natura się nie pomyliła. Barwy ostrzegawcze w przypadku tej dwójki są jak najbardziej uzasadnione. Mała Jadowita nie ma oczywiście zamiaru się przywitać.
-dzień dobry, Klauduniu. Urosłaś- mówię.
-phi. Ale Hela ma brzydkie buty!-odpowiada Klaudunia. Nagle wzrok małej natrafia na reklamówkę stojącą obok mojej nogi. Oczy zwężają się w szparki, lisia twarzyczka przybiera chytry wyraz. 
-Klaudunia jest najwyższa w klasie!
-mhm- bełkoczę starając się nogą osłonić reklamówkę. Klaudunia krąży wokół niej z miną głodnego sępa. Taka natura. Tak jak obowiązkiem Helki jest pobujtać się na każdej mijanej huśtawce, tak obowiązkiem Małej Jadowitej jest wiedzieć co niosę w reklamówce! 
-Te dzieci tak rosną! Teraz Zajączek się zbliża, znów nie wiadomo co kupić!
-mhm...-odpowiadam, po czym kucam i zawiązuję ucha torby na supeł- zwiążę to, bo mi zakupy wypadają-mówię. Klaudunia posyła mi nienawistne spojrzenie. Matka, niezrażona ciągnie dalej:
-no naprawdę quada ma, bo dostała w zeszłym roku na komunię, komórkę ma, laptopa ma, tableta ma. No co ty byś Klaudunia chciała?
- gluta! Nie mam glutów!-odpowiada naburmuszona dziewczynka.
-a idź!-krzyczy jadowita- z tymi glutami mi znowu wyskakujesz!- jest zła. Glutem nie da się przyszpanować, więc najpewniej Klaudunia ich nie dostanie.-musimy lecieć, naraaaa- rzuca nie zaszczyciwszy nas nawet spojrzeniem. 
-a Hela ma trzy gluty!- wołam jeszcze za nimi.
Klaudunia z wściekłości kopie mijaną ławkę, Jadowita ciągnię ją za rękę.
-mamusiu, a co to są gluty?
-Heluniu, nie mam pojęcia...

5 komentarzy:

  1. Chyba każdy spotkał w swoim życiu chociaż jedną Jadowitą.
    Niestety na drodze ewolucji niektóre z nich zmieniły kolor, żeby trudniej było je zidentyfikować ;)
    To taki komentarz z przymrużeniem oka, nie obrażając rudzielców, którzy są odstępstwem od reguły ;)
    Pozdrawiam
    N

    OdpowiedzUsuń
  2. Icha icha! Niech żyje wieczna przyjaźń ;) I skazane na nią matki... Najgorsze są takie przyjaźnie wymuszone, za sprawą bliskiego sąsiedztwa czy przez bliską znajomość naszych rodziców czy dziadków :/ Ni to wybić ni wypłoszyć :/

    OdpowiedzUsuń