Naczytawszy się o zdradach i rozwodach których przyczyną są zaniedbane żony, Matka Rak postanowiła ratować małżeństwo. Wychodzi bowiem na to, że bawełniany dresik i flanelowa piżama to początek końca. Jako, że Raczyca posiada na stanie po kilka sztuk rozwodotwórczej konfekcji, sprawa wyglądała nader poważnie. Co robić? Ano, na ratunek, jak zwykle przyszedł internet. Posiłkując się forami na których znudzeni małżonkowie wylewali swe żale, Matka Rak zrozumiała, że jest o krok od tragedii. Panowie, którzy opisywali zbrodnie przeciwko małżeństwu popełniane przez małżonki wymieniali obok dresów i aseksualnych piżam również: obwisłe piersi, krótkie fryzury (obcieła włosy, bo ponoć jej po ciąży wypadały!),nadwagę (obraziła się, bo powiedziałem jej, że jest gruba. Powinna wziąć się za siebie, w końcu nie można całe życie zwalać na ciążę. Urodziła przedwczoraj.), brak zaangażowania seksualnego (mówi, że nie ma siły i ochoty, a to już trzy miesiące po porodzie! Nic dziwnego, że ja biedny zdradzam ją z sekretarką!). Matka dała radę czytać jedynie do fragmentu w którym jeden z panów dowodził, iż fakt, że zdradza żonę jest jej wyłączną winą. Miała bowiem czelność nabawić się w ciąży rozstępów! Tu Matka Rak trzasnęła komputerem, po czym wystawiła forumowiczom zbiorczą diagnozę: obmierzłe capy! Zadra jednak pozostała. Zaniepokojona kobieta postanowiła dokonać stosownych oględzin przed lustrem: obwisłych piersi nie odnotowano. W zasadzie nie odnotowano żadnych piersi, ale panowie skarżyli się na obwisłe, a nie nieistniejące, więc kobieta postanowiła liczyć to sobie za plus. Długich loków brak (chyba, że liczą się łydczane), łeb ogolony na amerykańskiego żołnierza. Słabo. Nadwaga-chwilowo (jestem realistką) nieobecna. Zaangażowanie...chyba w normie, ale może za mało?! Z zapuszczeniem warkocza do pasa będzie problem-pomyślała -resztę naprawimy od ręki! Aby udowodnić sobie, Rakowi i burakom z internetu, że matka i żona może być nadal seksowną kocicą, Matka Rak zaimprowizowała weekend w SPA! Z powodu braku czasu i odpowiednich środków finansowych, weekend został przeniesiony na piątek (dokładniej między 20.30 a 21.15), natomiast za luksusowy hotel SPA robiła ciasna łazienka w M3. Matka ...tfu...Seksowna Kocica zaaplikowała sobie kilka zabiegów pielęgnacyjnych w tym aromatyczną kąpiel. Olejek do kąpieli obiecywał owocową rozkosz i nie kłamał! Nowy nabytek, kupiony specjalnie z myślą o ratowaniu małżeństwa i rozbudzaniu zmysłów. Wiśnia i porzeczka- obłędny zapach. Byłaby kobieta wypacykowała się bardziej, ale Rak co chwila walił do drzwi SPA, grożąc, że za moment podda się naturze, tj. nasika tam, gdzie stoi. Matka odziawszy się w czarną koronkę wyszła z dumnie podniesioną głową: oto ja, Afrodyta, demon seksu, królowa nocy...
-co tak jedzie?!
-że co?
-to ty! Śmierdzisz jak...Grand wiśniowy. To taki jabol. Wypiłem to z chłopakami jak mieliśmy jakieś naście lat. Ależ ja po tym rzygałem!
I po jaką cholerę ja mam to małżeństwo ratować?!