niedziela, 9 sierpnia 2015

Memento mori, czyli Helka i kwestie fundamentalne.

Takie sprawy wypływają nagle. Zupełnie nieświadoma siedzisz przy stole oddając się najbardziej prozaicznej czynności na świecie, tj. piciu herbaty, gdy nagle podchodzi Pępek Świata i patrząc ci prosto w oczy zadaje pytanie:
-mamo, cy ludzie są na zawse?
W tym momencie w głowie następuje stop klatka, po czym umysł, niczym stare odtwarzacze VHS, przewija twoje życie na podglądzie. Po chwili kaseta zatrzymuje się. Widzisz małą, chudą dziewczynkę w plastikowych klapkach motylkach. Dziewczynka stoi przed upiększoną trwałą Gagą  i ze łzami w oczach pyta: -mamo, a to prawda, że wszyscy umrzemy? 
Pytanie owo jest pokłosiem rozmowy ze starszym bratem, który to (zapewne w ramach okrutnej rozrywki właściwej starszemu rodzeństwu) raczył poinformować, że jak już wszyscy pomrzemy, czeka nas zamknięcie w drewnianej skrzyni i pozostawienie na żer robactwu. Przerażona wizją zostania karmą dla pełzającego plugastwa, dziewczynka szuka ratunku u najmądrzejszej i najwspanialszej z istot. Niestety, srodze się zawodzi. Pyta, bo ma nadzieję, że starszy brat wymyślił to nowe gałgaństwo jak tysiąc innych przedtem. Gaga odpowiada jednak zgodnie z prawdą, a widząc łzy w oczach córeczki postanawia pocieszyć ją mówiąc, że sama umrze przedtem. Brawo! Genialnych ruch Gago. Pomna własnych nieprzespanych nocy i poranków, podczas których biegła do łóżka rodziców zbadać parametry życiowe rodzicielki, Matka Rak mruga nerwowo oczami wpatrując się w pełną oczekiwania twarzyczkę Helki.
-mamo!! pytam, cy ludzie są na zawse!
-yyy...nic nie jest na zawsze córeczko. Ani gwiazdy, ani góry, ani morza, ani ludzie. Nic nie jest wieczne, wszystko się zmienia.-odpowiada dyplomatycznie kobieta w nadziei, że uda jej się problem ,,zagadać". Helka jednak nie w ciemię bita, wyciąga poprawne wnioski:
-to znacy, ze umalniemy!
-kiedyś umrzemy, to prawda.- potwierdza matka.
-a cy jak juz umalnę, to nie będę mogła mówić?
-martwi nie mówią, kochanie.
-to stlasne! Ja nie chcę być umalnięta. Nie chcę tego mamusiu!
-córeczko, nikt tego nie chce. Nie martwmy się o to, bo nie mamy na to żadnego wpływu. Jesteś zdrową, silną i mądrą dziewczynką, myślmy o życiu. Myślenie o śmierci nic nam nie da.
-ale nie mozna mówić jak się jest umalniętym...
-zapomniałam o czymś ważnym! Jaki zestaw Lego chcesz na urodziny?
Szczęściem czteroletnie umysły są na tyle żwawe, że przeskok od najtrudniejszych tematów do kontemplowaniu kartalogu klocków zajmuje im tylko ułamek sekundy. Niestety, nie oznacza to, że temat śmierci zostaje zamknięty. Jeszcze kilka kolejnych dni Helka zadręcza matkę pytaniami, na które nie istnieją dobre odpowiedzi. 
-mamo, ale ja nie chcę być umalta!
-Heluniu, zobaczysz, że dorośli inaczej podchodzą do tego tematu. Porozmawiamy o tym jak będziesz trochę starsza...
-jak będę stalsa to tez nie będzie mi się to podobało!
-a może chcesz jeszcze salon fryzjerski albo lecznicę dla zwierząt?- pyta matka, choć wartość obiecanych zestawów już dawno przekroczyła rozsądną kwotę.
I tak Matka Rak stała się kobietą o godnej pożałowania pozycji. Z widokami na rychłe bankructwo, bez widoków na rozwiązanie problemów nurtujących Helkowe serduszko. Paląca kwestia śmierci zaprzątała umysł dziewczynki nader często, a Matka Rak żadną miarą nie potrafiła przynieść jej ukojenia. Na szczęście praktyczny umysł córki sam znalazł rozwiązanie wydawałoby się-patowej sytuacji. Pewnego dnia Helka ponownie podjęła temat, a matka z przerażeniem stwierdziła, że w katalogu nie ma już nic, czego jeszcze nie obiecała. Strach zdjął kobietę. Zastanawiała się poważnie nad udawanym omdleniem, kiedy rozmowa zabrnie w ślepy punkt. 
-mamo, my umalniemy, plawda- spytała Helka, upewniając się, że w rzeczonej materii nic się nie uległo zmianie.
-prawda córeczko, kiedyś nas to czeka.
-a ja tak wymyśliłam, że jak juz będziemy umalte to zostaną z nas same kości.
-yhy...
-a wtedy...wsyscy nas będą oglądali!
-???
-bo będziemy sobie lezeć w muzeum! Tak to sobie wymyśliłam!-to ostatnie zdanie zostało wypowiedziane tonem radosnym. Po raz pierwszy od kiedy temat śmierci zaprzątnął główkę Helki, znalazła ona okoliczność łagodzącą dla tego z wszech miar niepożądanego stanu. Bycie ,,umaltym" bez prawa głosu to wizja nie do przełknięcia. Co innego zostanie cennym i poważanym eksponatem muzealnym! Co tu dużo mówić, aby nie oglądać zawodu i cierpienia w oczach córeczki, Matka Rak skwapliwie zgodziła się na tysiącletnie leżenie w przeszklonej gablotce. A jednam sława jest nam pisana;)
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz