piątek, 6 maja 2016

Poskromienie złośnicy, czyli uczuciowy savoir vivre dla dziewczynek.

Kilka lat temu oglądając reportaż na temat samoobrony kobiet, dowiedziałam się, że na tego typu kursach uczy się nie tylko kopania i wykręcania rąk, ale także... krzyku i przeklinania. Okazuje się, że rzekomo wrodzona kobieca łagodność, bierność i uległość, to dla napastnika spore ułatwienie. Głośno wyrażony sprzeciw podkreślony kilkoma soczystymi inwektywami to dla zwyrodnialca sygnał: nie będzie łatwo, to zły cel! I wiecie co? WIĘKSZOŚĆ z nich ustępuje wobec "niekulturalnego" zachowania niedoszłej ofiary. Problem polega na tym, że kopanie w krocze i sprytne chwyty stanowią dla kursantek mniejszy problem, niż wywrzeszczane przekleństwa! Psychiczna bariera jest dla wielu kobiet nie do pokonania. To dlatego ofiary milczą. Milczy podwładna obłapiana przez szefa, milczy żona gwałcona przez męża, milczy napadnięta w parku biegaczka i sekretarka molestowana przez kolegę z pracy. Jak piszą uczestniczki kursów, dopiero w połowie ich trwania, dane jest usłyszeć ich własny, powodowany słusznym gniewem krzyk.  Szkoda, bo to sprzeciw słowny i nasza postawa sprawia, że napastnik się wycofuje. Celny kopniak w krocze paraliżujący rosłego draba, wymierzony przez lżejszą o trzydzieści kilo kruszynę jest możliwy, ale trudny. Dlaczego w ogóle o tym piszę? Bo właśnie teraz w życiu mojej córki nadszedł moment, w którym "programuję" ją na przyszłość. I nie chcę wpoić jej mentalności ofiary. W jaki sposób ułatwić zadanie gnidom, które w przyszłości będą próbowały skrzywdzić Twoją córeczkę? To łatwe i powszechnie praktykowane- odbierz swojemu dziecko prawo do przeżywania własnego gniewu. Wartościuj uczucia- wmów córce, że złość jest negatywnym, szkodliwym i "brzydkim". Zabroń jej krzyczeć i trzaskać drzwiami, bo to nieładnie. Naucz ją strachu przed brzydkimi słowami. I powtarzaj często: dziewczynce nie wypada! 
I tu część z Was orzeknie zgodnie: zwariowała baba na stare lata! Uczy dzieciaka kląć, tupać i drzeć jadaczkę! Tak. I nie. Zauważcie, że dajemy dzieciom prawa do przeżywania radości. Nikt nie protestuje, kiedy dziecko śmieje się jak szalone. Radość jest przecież uczuciem pozytywnym! Czy aby na pewno? To przypomnijcie sobie Kargula. Największą radość sprawiała mu zawsze krzywda sąsiada. I na odwrót: czy kiedy wścieknę się na człowieka, który na moich oczach katuje psa- to źle? Do czego zmierzam? Ano, uczucia nie powinny podlegać wartościowaniu i szufladkowaniu. Nie są złe same w sobie, złe może być to, co z nimi zrobimy (jak z  wódką i telewizją). Wmówienie dziewczynce, że nie wypada się złościć to robienie jej krzywdy. Jakimś cudem ten problem nie dotyczy w takim wymiarze chłopców. Chłopiec ma prawo do pewnej dawki "łobuzowania". Nie powinien być uległy, nie powinien być "babą w spodniach". I zdecydowanie rzadziej (jeśli w ogóle) słyszy: chłopcu nie wypada! Rezultat znamy. Przez pokolenia matki hodowały swoje córki na "słabą płeć". A ja mówię nie. I nie znaczy to, że w napadzie szału Helka demoluje mieszkanie i tłucze talerze, a matka z zachwytem w oczach szepce: jaka piękna rozpierducha! Nic z tych rzeczy. Ja po prostu nie karzę dziecka za uczucia. Nie robię awantury o trzaśnięcie drzwiami, podniesiony głos, ani tupnięcie nogą. Nie powiem, że zawsze stać mnie na stoicki spokój. Czasem sama działam na granicy wybuchu. Niemniej, kiedy patrzę na czerwoną twarzyczkę wykrzywioną grymasem złości, na zaciskające się piąstki i przerażone oczy, wiem, że moje dziecko przeżywa coś, czego w pełni nie rozumie. 
-mamo...cuję, ze chce mi się ciebie bić!
Co zrobić z takim wyznaniem? Po pierwsze, nie pozwolić, aby ci zołza przyłożyła. Po drugie nie wyjść z siebie, mimo niemałej pokusy. Po trzecie- ucieszyć się. Jest z czego. Twoje dziecko analizuje i nazywa to co czuje. Tej sztuki nie posiadło wielu dorosłych. To wyznanie pomoże w rozmowie. Świadomość przeżywanych uczuć to doskonały początek. I nie płacz , nie gniewaj się za rzucone w gniewie  "nienawidzę", "nie kocham", "nie chcę cię mieć". Porozmawiaj o tym co dziecko czuło, co czuje teraz. Mów o swoich uczuciach. Naucz córkę przeżywania złości, bez autodestrukcyjnych zachowań, ale pod żadnym pozorem nie ucz, że to co czuje jest złe. Postarajcie się uczucia nazwać i zrozumieć. Ustalcie, ile można rozzłoszczonej dziewczynce- rzut poduszką, krzyk, tupnięcie, trzaśnięcie drzwiami- co kto lubi. Złość uświadomiona, zrozumiana i odreagowana nie jest szkodliwa. Szkodliwa jest ta skrywana za zagryzionymi do krwi wargami, ta która przez zaciśnięte pięści kaleczy dłonie paznokciami. Ta, która lubi tajemnice, jest brzydka, wstydliwa i nikomu się o niej nie mówi. Nie da się (chyba, że jesteś matką  kolejnego Dalajlamy) oduczyć dziecka odczuwania złości. Ucząc dziecko ukrywania jej, uczysz nie okazywania uczuć, każesz mieć przed tobą tajemnicę, pokazujesz, że jest brzydka strona "mnie" którą trzeba chować przed światem. I możliwe, że usłyszysz pochwały: taka grzeczna dziewczynka, taka dobra, taka posłuszna, nigdy nie krzyczy, nigdy nie walczy, zawsze ustępuje. Jest tylko jedno ale... łatwo zostać ofiarą, kiedy nauczono cię, że nie masz prawa do gniewu.

6 komentarzy:

  1. Kobieto aleś Ty mądra i w cudowny sposób wychowujesz swoją córkę. Uwielbiam Twojego bloga.
    Pozdrawiam Monika.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. <3 Pamiętaj tylko, że za każdą razem mądre decyzje i mądrą opinią stoją błędy i porażki, które musiałam ponieść aby do owej mądrości dojść;)

      Usuń
  2. Mądrze napisane. Zainspirował mnie ten wpis.
    Miło poczytać tak umiejętnie napisany tekst.
    Ja dopiero zaczynam przygodę z blogiem.
    W wolnej chwili zapraszam do oceny, jak idą mi te pierwsze kroki ;)
    https://demokratycznyswiat.wordpress.com/
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo ważny temat.. Wiele osób nawet nie zdaje sobie sprawy, z tego jaką krzywdę robi córkom poprzez tłumienie emocji dziecka :(

    Bardzo podoba mi się to, co piszesz i w jaki sposób podchodzisz do tematu macierzyństwa :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Trudny temnat ale swietnie go opisalas! Czasem ciezko znalezc zloty srodek.... Dobre maniery vs wlasne zdrowie psychiczne😊

    Mieszkam w bezpiecznym kraju gdzie ludzie od kolyski sa bardzo hamowani emocjonalnie. I ja z tej polskiej potulnej grzecznej dziewczynki stalam sie tu "prawie dzikuska"...

    OdpowiedzUsuń